Kadr z filmu Rabo Peixe (źródło zdjęcia tutaj) |
W czwartek we Wrocławiu rozpoczął się 15. MFF T-Mobile Nowe
Horyzonty – prawdziwa uczta fanów kina w Polsce. Przejrzałem listę filmów w
poszukiwaniu obrazów portugalskich i okazuje się, że jest ich bardzo mało, aczkolwiek
i tak dobrze, że są. Nie wiedzieć czemu filmy portugalskie pojawiają się na
naszych ekranach niezwykle rzadko.
Wrocławski festiwal rozpoczął się 23 lipca i potrwa do 2
sierpnia. Pierwszym z pokazywanych tu filmów portugalskich będzie Koń Dinheiro
(Cavalo Dinheiro) – obraz Pedra Costy z 2014 r. (seanse: 29 lipca, godz. 18.45;
31 lipca, godz. 12.45). Film otrzymał sporo nagród, m.in. na Locarno IFF
2014. Na stronie festiwalu czytamy, że „Pedro Costa wydobywa z mroku psychiczny
pejzaż schorowanego, nękanego przez duchy przeszłości Ventury. Reżyser porzuca
perspektywę kontynentalnego Portugalczyka i spogląda na współczesną historię
swojego kraju, zwłaszcza na rewolucję goździków z połowy lat 70. i jej
konsekwencje, oczami Kabowerdyjczyków. Oświetla upiornym blaskiem ich
doświadczenia i przeżycia. Jego opowieść z jednej strony czerpie inspirację z
prawdziwych historii występujących przed kamerą ludzi, którzy odgrywają samych
siebie, z drugiej – z tradycji filmowego modernizmu”. W Calvalo Dinheiro
reżyser nawiązuje do bohaterów pojawiających się w jego wcześniejszych filmach,
tworzących trylogię Ossos (1997), Quatro da Vanda (2000) i Juventude Em Marcha
(2006). Największą uwagę poświęcił właśnie Venturze, jako jednemu z emigrantów
z Wysp Zielonego Przylądka. Łącząc prawdę z fikcją, opowiadał o trudnym życiu
mieszkańców przylizbońskiej Fontainhas.
Drugi portugalski film, który będzie można zobaczyć podczas
wrocławskiego festiwalu, to Rabo de Peixe (seanse: 30 lipca, godz. 16.15; 2
sierpnia, godz. 10.15). Przy jego opisie widnieje data produkcji 2015 r., ale
tak naprawdę jest to na nowo zmontowany materiał filmowy z 1999 r. O innym
filmie twórców, Joachima Pinto i jego partnera Nuno Leonela – Co teraz?
Przypomnij mi, który był pokazywany na Nowych Horyzontach w 2014 r., i który
był tegorocznym portugalskim kandydatem do Oscara, pisałem już tutaj.
Na stronie festiwalu, w opisie Mariusza Miklińskiego czytamy, że film Rabo de Peixe jest „intymnym wideopamiętnikiem
na dwa głosy, dryfującym między zwodniczą ciszą głębin a hukiem fal. Na
otwartym oceanie w Rabo de Peixe
znalazło się miejsce na cytaty z Simone Weil, refleksję o ginących tradycjach
czy opowieści o morskim potworze i oscarowej roli Spencera Tracy. Duetowi
reżyserów udało się zejść pod powierzchnię prozaicznych zdarzeń – przez ponad
rok mieszkali w archipelagu Azorów, nawiązując trwałe relacje z młodymi
rybakami. Poznali tajniki zawodu i problemy mieszkańców tytułowej osady – od
pogoni za miecznikiem po walkę z unijną biurokracją. Dokument, który przenika
poczucie straty, jest pochwałą prostego życia i rzemiosła przegrywającego w
konfrontacji ze zglobalizowanym przemysłem”.
Poza tymi dwoma tytułami w programie festiwalu są jeszcze
filmy, których Portugalia jest współproducentem. Dom (seanse: 30 lipca, godz.
19.00; 2 sierpnia, godz. 10.00) to obraz francusko-litewsko-portugalski z 1997
r., w reżyserii Šarūnasa Bartasa, który podczas festiwalu ma
retrospektywę. Akcja filmu jest wędrówką „przez pokoje realnego budynku, a
jednocześnie przez czas i pamięć, przez podświadomość młodego mężczyzny, »podmiotu lirycznego« tego filmowego poematu. U Bartasa wszystko zaczyna się od
uczucia. Wstępem do fabuły jest pełen smutku list do matki czytany przez
narratora, ilustrowany ujęciem fasady szlacheckiego pałacyku, w którym toczy
się akcja”. Niewielu nas (produkcji portugalsko-francusko-niemiecko-litewskiej)
to inny tytuł tego reżysera (1996), pokazywany w ramach retrospektywy we
Wrocławiu. W opisie Agnieszki Szeffel, na stronie festiwalu, czytamy: „W Niewielu nas Bartas ucieka od
kultury – z miasta, które stało się dla niego przestrzenią eksploracji – ale
wciąż intryguje autorską wizją kina na granicy fabuły i dokumentu, poetyckim pejzażem,
ludzkimi twarzami i melancholią ruin”. Akcja filmu została osadzona w
społeczności Tofolarów, żyjącej w sowieckiej Buriacji, którą reżyser poznał
podczas kręcenia zaginionej później studenckiej etiudy Tofolaria. Bohaterką jest młoda dziewczyna Katerina Golubeva, która jest prawdopodobnie alter ego reżysera. Z
kolei Wolność (2000), też w reżyserii Bartasa, to produkcja francusko-portugalsko-litewska
(seanse: 26 lipca, godz. 19.00; 2 sierpnia, godz. 13.00). W filmie czworo
afrykańskich uchodźców próbuje dopłynąć do europejskiego brzegu, jednak zostają
ostrzelani przez patrol graniczny. Jeden z nich umiera, a pozostała trójka musi
uciekać przed ścigającymi ich żołnierzami. Film otrzymał nagrodę na festiwalu w
Wenecji za sposób pokazania związku człowieka z naturą.
Podczas Nowych Horyzontów fani kina zobaczą jeszcze jeden
obraz Bartasa – litewsko-francusko-portugalsko-holenderską produkcję Siedmiu
niewidzialnych ludzi z 2005 r. (seanse: 27 lipca, godz. 19.00; 30 lipca, godz.
22.00). Na stronie festiwalu czytamy o filmie: „nastrojowe kino drogi, w którym
zachwycony pięknem krymskich stepów Bartas opowiada historię powrotu do domu
drobnego moskiewskiego gangstera. Reżyser oprócz charakterystycznego dla siebie
operowania obrazem, gestem i twarzami bohaterów w narrację włącza dialog”.
W Międzynarodowym Konkursie Nowe Horyzonty bierze udział
film Tysiąc i jedna noc (2015), który składa się z trzech części: Niespokojny (seanse:
27 lipca, godz. 19.15; 28 lipca, godz. 10.15), Opuszczony (seanse: 28 lipca,
godz. 19.15; 29 lipca, godz. 10.15) oraz Oczarowany (seanse: 29 lipca, godz.
19.15; 30 lipca, godz. 10.15). Reżyserem tej
portugalsko-niemiecko-szwajcarsko-francuskiej trylogii jest Miguel Gomes znany
u nas z filmu Tabu. W przeciwieństwie do wyżej wymienionych obrazów, których
twórcami byli Portugalczycy, ale akcja była umiejscowiona w innych miejscach (nie
licząc Azorów w Rabo de Peixe), tutaj bohaterowie to Portugalczycy. W pierwszej
części ukazano obraz pracowników stoczni w Viana do Castelo w obliczu kryzysu gospodarczego
z lat 2013–2014. Bohaterem części drugiej jest tajemniczy Simão, zabójca
uchodzący za lokalnego bohatera (ciekawe, kogo zamordował?). W trzeciej części,
jak pisze na festiwalowych stronach Magdalena Bartczak, reżyser „skupia się na
historii uciekającej z pałacu sułtana Szeherezady [która występuje również w
poprzednich częściach]. Zestawia jej miłosne perypetie m.in. z opowieścią o
bezrobotnych mężczyznach przygotowujących swoje ptaki do konkursu śpiewu i
obrazami antyrządowych demonstracji w Lizbonie z listopada 2013 roku,
przedstawionych z perspektywy Chinki. Podobnie jak w innych częściach, reżyser
nasyca tę symboliczną historię subtelną ironią, humorem i melancholią.
Hipnotyzując widza rozgrzanymi słońcem kadrami, niczym w pieśni fado przenosi
punkt ciężkości na to, co kryje się w utracie i niespełnieniu”.
Dokładniejsze opisy wszystkich wymienionych filmów można
przeczytać na stronie festiwalu, a dokładnie tutaj.
Komentarze
Prześlij komentarz