źródło zdjęcia tutaj W tym roku obchodzimy 100. urodziny Nat á lii Correi , portugalskiej poetki, ale także pisarki, działaczki czy parlamentarzystki. Urodziła się 13 września 1923 roku (a więc dokładnie jutro obchodziłaby 100. urodziny), a zmarła na atak serca 16 marca 1993 roku, pół roku przed siedemdziesiątymi urodzinami. To wyjątkowa postać w literaturze portugalskiej, ważny głosem antyfaszystowskiego ruchu oporu, wysoko ceniony za odwagę obywatelską i obronę wartości, w które wierzyła. Jako działaczka, N á talia Correia była organizatorką spotkań literackich, artystycznych i politycznych w swoim barze Botequim w Lizbonie. W 1966 roku skazano ją nawet na trzy lata więzienia w zawieszeniu za publikację tomu Antologia da Poesia Portuguesa Erótica e Satírica . Była jednak przede wszystkim świetną poetką, której utwory były i nadal są wykorzystywane jako teksty utworów muzycznych, dlatego, jeśli słuchacie muzyki portugalskiej, pewnie otarliście się o niektóre z nich, nawet o tym
Retornados Iwony Słabuszewskiej-Krauze otrzymałem od Autorki i Wydawcy niemal natychmiast po wydaniu książki, zaraz potem ją przeczytałem prawie jednym tchem. Nie zdążyłem jednak od razu napisać o powieści, co nadrabiam teraz. Zresztą może to dobra okazja do przypomnienia o książce dla tych, którzy z jakiegoś powodu jeszcze o niej nie słyszeli. A naprawdę warto ją przeczytać, bo to bardzo dobrze a jednocześnie przystępnie dla każdego napisane historie retornados – osób powracających do Portugalii z likwidowanych kolonii. Jednak historia Irene opisana w powieści rozpoczyna się już w 1940 roku, gdy kobieta trafia do Lizbony uciekając przed wojną za ocean. Jej losy potoczą się jednak inaczej niż by chciała, spotyka bowiem Eduardo, przystojnego inżyniera, i związek z nim odegra w życiu Irene kluczową rolę, a wydarzenia doprowadzą do 1975 roku i powracających z kolonii Portugalczyków. Losy Branki i jej mamy poznajemy w 1975 roku, gdy kończy się ich poukładane i całkiem beztroskie