Przejdź do głównej zawartości

Posty

Koncerty nie tylko fado, noc św. Antoniego i targi książki, czyli o tym, co było najciekawszego w czerwcu w Lizbonie

W Alfamie (fot. Krzysztof Rosenberger) Czerwiec w Lizbonie to fantastyczny czas. W tym roku byłem już po raz drugi w Lizbonie właśnie w czerwcu, jednak pierwszy raz w czasie fiesty z okazji dnia św. Antoniego. Dużo się w tym czasie dzieje, a na ulice wylewają tłumy. Nie tylko nocą, ale i w dzień. I o dziwo wcale mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, ludzie tworzyli niesamowitą atmosferę, wystarczyło odrobinę muzyki i od razu wszyscy tańczyli, cieszyli się i obejmowali. Maria Ana Bobone (fot. Krzysztof Rosenberger) Muzyczne wydarzenia czerwca to dla mnie jeden z najważniejszych elementów pobytu w Lizbonie, bo zawsze mam niedosyt portugalskiej muzyki, której u nas ciągle jest tak mało (jeśli chodzi o koncerty). Udało mi się być na kliku, na paru nie, bo się pokrywały z innymi. Przez przypadek trafiłem na koncert Marco Oliveiry w kościele św. Antoniego, nie widziałem tego wydarzenia w żadnym programie, a tu taka niespodzianka. Niektórzy z Was pewnie widzieli i słyszeli ...

„Fados” de Carlos Saura | 10 anos – polecam wystawę w Museu do Fado

Podczas mojego niedawnego pobytu w Lizbonie jak zwykle nie mogłem sobie odmówić wizyty w Museu do Fado . Tym bardziej, że obecnie prezentowana jest tam wystawa „Fados” de Carlos Saura | 10 anos , której zobaczenie Wam polecam, nawet jeśli nie widzieliście filmu. A chodzi o film Fados hiszpańskiego reżysera Carlosa Saury, którego twórczość znana jest także u nas, a który to film powstał w 2007 roku (polska premiera w 2008 r.). Prezentowana w Muzeum Fado wystawa została zorganizowana z okazji dziesiątej rocznicy filmu. Fados jest elementem muzyczno-tanecznej trylogii reżysera, w skład której wchodzą jeszcze filmy Tango i Flamenco . Fados to reżyserskie spojrzenie Carlosa Saury na narodową spuściznę Portugalczyków jaką jest fado, ukazane za pomocą muzyki i tańca. Niesamowita uczta dla oczu i uszu. Jeśli ktoś nie widział filmu, może go zobaczyć w sali audiowizualnej muzeum, gdzie jest wyświetlany. Oprócz tego na wystawie znalazły się rekwizyty z planu filmowego, m.in. suknie w...

Z wizytą w winnicy José Maria da Fonseca

Poniższy tekst nie jest nowy – po raz pierwszy został opublikowany w magazynie „Pastel” (nr 7), który ukazywał się za sprawą Janusza Stanisława Andrasza z Luzomanii. Poszczególne numery magazynu „Pastel” możecie znaleźć na Facebooku ( tutaj ) lub na blogu Luzomania . Pewnie są osoby, które z różnych powodów nie czytały „Pastela” lub chętnie sobie przypomną, przed kolejną wakacyjną wyprawą do Portugalii, tekst o winnicy, którą zdecydowanie warto odwiedzić, dlatego publikuję tekst o José Maria da Fonseca także tutaj. Dzisiejsza winnica José Maria da Fonseca to rodzinny biznes, który w rękach tych samych właścicieli pozostaje niezmiennie od 1834 r. Datę tę uważa się za początek istnienia firmy. Jej założycielem był José Maria da Fonseca, od którego wzięła nazwę. Ale miał on wpływ nie tylko na nazwę swojej firmy, jego działania wywarły trwały wpływ na portugalski przemysł winiarski w ogóle, m.in. jego wina jako pierwsze w Portugalii były butelkowane, wprowadził...

Iwona Słabuszewska-Krauze „Portugalka”

Pewnie czytaliście parę lat temu książkę Ostatnie fado ? Jej autorka, Iwona Słabuszewska-Krauze napisała kolejną „portugalską” książkę. Bohaterką Portugalki jest Sophie, która urodziła się i wczesne dzieciństwo spędziła w Portugalii, w regionie Douro. Gdy ją poznajemy, jest młodą kobietą mieszkającą w Londynie, z rodzicami. Jednak w jej rodzinnym domu nie układa się najlepiej, bo małżeństwo jej rodziców od lat jest fikcją podtrzymywaną ze względu na dobro córki. Dlatego Sophie, która na dodatek niedawno poznała miłość swojego życia, marzy o tym, by się wyprowadzić do własnego mieszkania. Nie jest to takie proste, bo ceny nieruchomości w Londynie są ogromne, a ona, ze względu na brak stałej pracy, nie dostałaby nawet kredytu. I wtedy, chyba z okazji urodzin, ojciec podarował jej kawałek ziemi – winnicę w portugalskim Douro, gdzie mieszka jej babka Gabriela i wuj Leonardo. Ojciec stawia jednak warunek – Sophie ma złożyć kwiaty na grobie Horacia. Nic więcej nie zdradza, ani kim ...

Marcin Kydryński „Muzyka moich ulic. Lizbona” + KONKURS

Najnowsza książka Marcina Kydryńskiego nie jest całkiem nowa. To właściwie powtórne wydanie książki Lizbona. Muzyka moich ulic , która ukazała się w 2013 r. W nowym wydaniu zmienił się format książki i zdjęcie na okładce (w poprzednim znalazło się ono wewnątrz książki). Są też nowe zdjęcia, a niektórych starych brakuje. Nie ma też numeracji rozdziałów. To na pierwszy rzut oka. I niech to na razie wystarczy. Porównania nie są aż tak istotne, zwłaszcza że nie pisałem tutaj o poprzedniej książce (gdy ją czytałem, nie było jeszcze tego bloga). Autor, w tekście na okładce, wyraża nadzieję, że jego historia może być pomocna osobom, które wyruszą do Lizbony i wybiorą się na długie spacery po tym pięknym mieście jego śladami. I rzeczywiście, książka będzie pomocna. Tym, którzy w stolicy Portugalii byli chociażby raz pozwoli na wspominanie odwiedzanych miejsc, może spotykanych ludzi, słyszanych dźwięków i odczuwanych zapachów. Tym, którzy się wybiorą w przyszłości narysuje piękny obraz Liz...

Porywający koncert Any Moury we Wrocławiu (8 kwietnia 2017 r.)

Sobotni występ Any Moury we Wrocławiu był co najmniej trzecim koncertem Artystki w tym mieście – poprzednio Ana wystąpiła we Wrocławiu w marcu 2015 r. w ramach Ethno Jazz Festivalu. Tym razem przyjechała do Narodowego Forum Muzyki, by promować ostatnią płytę Moura . Był to bardzo udany koncert, podobał mi się dużo bardziej niż ten bielski z ubiegłego roku (pisałem o nim tutaj ) i chyba nawet bardziej niż ten w Wiedniu, na którym byłem – też w ubiegłym roku ( tutaj ). Być może miała znaczenie reakcja publiczności, która we Wrocławiu reagowała na kolejne utwory dużo bardziej entuzjastycznie niż w Bielsku-Białej. Program koncertu był bardzo podobny. Nie jestem pewny czy dobrze zapamiętałem kolejność utworów, ale to w sumie nie jest aż tak istotne... Zaczęło się od niesamowitego  Moura Encantada (muz. Fado Cravo, sł. Manuela de Freitas), którego wersja live wywołuje gęsią skórkę i wprowadza fantastyczną atmosferę, która utrzymuje się przez cały koncert. Kolejnym utworem było ...