Kinga Rataj (źródło zdjęcia tutaj) |
3 października w Katowicach odbył się koncert pod hasłem:
Muzyka FADO w Kinoteatrze Rialto – koncert Kingi Rataj. Występ Kingi Rataj i
jej zespołu zgromadził pełną salę widzów, zapewne zarówno fanów wokalistki, jak
i stęsknionych dźwięków fado miłośników tej portugalskiej muzyki i
portugalskiego sposobu życia. Ja początkowo należałem do tej drugiej grupy
widzów, bo z twórczością występującej wczorajszego wieczoru Artystki zapoznałem
się całkiem niedawno, gdy pojawiła się zapowiedź koncertu w Katowicach. Cieszę
się, że występ był akurat w Rialcie – większość dotychczasowych wydarzeń w tym
miejscu, w których brałem udział, należy do bardzo udanych.
Kinga Rataj występuje na scenie od dziesięciu lat, jest
laureatką Grand Prix 42. Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie, na tymże
festiwalu otrzymała też nagrodę prezesa TVP za najciekawszy debiut. Potem występowała
na 11. Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Artystycznej w Rybniku OFPA oraz na 2.
Festiwalu Twórczości Marka Grechuty – Korowód. Na obu zdobywała pierwsze
nagrody. Ma za sobą udział w festiwalach zagranicznych oraz występy u boku Anny
Marii Jopek, Grzegorza Turnaua czy João de Sousy. Ponoć doskonale opanowała
język portugalski, w którym śpiewa fado (jak wiadomo, fado można śpiewać tylko
w języku portugalskim) – do tego stopnia, że Portugalczycy biorą ją za swoją
rodzimą piosenkarkę.
Na scenie w Kinoteatrze Rialto Kinga Rataj wystąpiła z zespołem w
składzie: Marek Bazela (fortepian), Martin Złotnicki (gitara klasyczna), Marcin
Spera (gitara basowa akustyczna) i Łukasz Kurzydło (instrumenty perkusyjne –
niektóre niezwykle oryginalne o bardzo ciekawym brzmieniu). Zabrakło gitary
portugalskiej, która dla mnie jest nieodłącznym elementem fado, ale zdaje się,
że Kinga Rataj z towarzyszeniem tego instrumentu nie występuje (choć mogę się
mylić). Zapewne zresztą trudno jest znaleźć w Polsce muzyka grającego na tym
wyjątkowym instrumencie (tu też mogę się mylić). W jednym z wywiadów Artystka
powiedziała zresztą, co z kolei niejako tłumaczy brak gitary portugalskiej, że nie
jest rodowitą Portugalką, dlatego wybiera utwory z którymi się utożsamia, a
koncert jest budowany na kontrastach – miłość, śmierć, emocje, wino... Wraz ze
słuchaczami przenosi się do świata, którego na co dzień nie mamy tutaj w
Polsce, a dobór instrumentarium to „nasz styl i nasze interpretacje, stąd brak
gitary portugalskiej”. Zresztą, w trakcie koncertu okazało się, że jej nieobecność
nie była aż tak odczuwalna…
No właśnie – nie było gitary portugalskiej, był za to
fortepian i instrumenty perkusyjne, na co dzień nieobecne w tradycyjnym fado.
Wykonywane utwory wymagały więc odpowiedniej aranżacji z uwzględnieniem tych
instrumentów. I okazało się, że wyszło to świetnie. Choć i tak najważniejszy
okazał się głos wokalistki, mocny, intensywny i po paru utworach już dla mnie rozpoznawalny,
nowe instrumenty zagrały w całości bardzo dobrze, a na koncercie w Katowicach Artyści
zbierali z każdym utworem coraz większe brawa.
Pojawiły się utwory zaliczające się do klasyki gatunku fado,
jak nieśmiertelna Gaivota, o której wokalistka powiedziała, że i dla niej jest
to utwór bardzo ważny (a wykonywali go chyba wszyscy, począwszy od Amálii
Rodrigues, przez Dulce Pontes, Carlosa do Carmo na Luli Pena kończąc). Było sporo
utworów rozsławionych przez Marizę, m.in. popularna i zawsze porywająca publiczność
Rosa Branca czy wzruszające Meu fado. Z kolei w Barco Negra głos Kingi Rataj bardzo
przypominała samą Marizę (co w tym wypadku należy uznać za zaletę, przynajmniej
moim zdaniem). Ucieszyła mnie obecność w repertuarze dwóch utworów Any Moury, na
dodatek niespodziewany dla mnie wybór utworu A Penumbra, jednego z moich „naj” w
ogóle – utwór trudny zarówno do wykonania, jak i w odbiorze (jak zapowiedziała
piosenkę gwiazda wieczoru, jest ona o śmierci). Kinga Rataj wykonała go bardzo
pięknie, wręcz dostojnie, z wyczuwalną wrażliwością... Z kolei Desfado ponownie
rozruszało publiczność – jest to utwór nieco odbiegający od typowego fado, co
nie przeszkodziło Portugalczykom w pokochaniu go, a Anie Mourze w zebraniu
wielu nagród w dziedzinie fado. Kinga Rataj wykonała tę piosenkę także na bis,
co było doskonałym wyborem. As meninas dos meus olhos z kolei zyskało całkiem
nową świeżą formę, za co Kindze Rataj i zespołowi należą się wielkie brawa. Na
uznanie zasługuje też genialne wykonanie Tive um coração pedri-o z repertuaru
Amálii Rodrigues.
Pośród portugalskich utworów podczas wczorajszego koncertu
pojawiły się też inne piosenki, m.in. z repertuaru Cesarii Evory czy kołysanka
Marka Grechuty. Bardzo piękny był utwór napisany specjalnie dla Artystki –
Piosenka o czasie. Można się zakochać od pierwszego słuchania…
Artystka chyba oczarowała katowicką publiczność, co było
widać po reakcjach w czasie występu, jak i podsłuchanych komentarzach po nim.
Koncert trwał półtorej godziny, może odrobinę dłużej, choć gdy wokalistka
zapowiedziała ostatni utwór wydawało się, że dopiero co wyszła na scenę… Wieczór
zaliczam do bardzo udanych, Kindze Rataj gratuluję świetnej formuły koncertu, talentu
oczywiście też, no a sobie życzę pojawienia się na kolejnych wydarzeniach z
udziałem wyżej wymienionych Artystów. Tak jak i Czytelnikom tego bloga :-)
Zdjęcia z koncertu pojawiły się już na stronie netfan.pl.
Komentarze
Prześlij komentarz