|
Miguel Araujo i Ana Moura (źródło zdjęcia tutaj) |
Listopad to był dla mnie bardzo koncertowy czas, zwłaszcza
jeśli chodzi o muzykę portugalską. Jedną trzecią tego miesiąca spędziłem w
Lizbonie i akurat podczas mojej obecności odbywało się mnóstwo koncertów, które
mnie interesowały. Do tego stopnia było ich dużo, że nie na wszystkie mogłem
iść. Bo np. koncerty Teresy Salgueiro, Tito Parisa i kogoś tam jeszcze
pokrywały się czasowo z koncertem Carlosa do Carmo i Raquel Tavares, w którym udział
był dla mnie bezdyskusyjny. Wybrałem jeszcze kilka i z udziału w nich jestem w
większości zadowolony. Piszę, że w większości, bo w przypadku jednego z nich
było trochę zgrzytów, o czym za chwilę.
Napiszę jeszcze o mnich odczuciach niekoniecznie
muzycznych, jeśli chodzi o występy muzyczne w Lizbonie, przynajmniej na
przykładzie tych wydarzeń, w których brałem udział. Przede wszystkim prawie
zawsze zaczynają się z opóźnieniem, i to niekoniecznie 10–15 minutowym, w czym
rekord pobili organizatorzy Gali Fado (o której poniżej) – impreza zaczęła się
z niemal godzinnym opóźnieniem (o godzinie 15.00, która widniała na biletach, zaczęto
dopiero wpuszczać gości na widownię!). Drugą rzeczą, która trochę mnie raziła,
było to, jak ludzie się ubierali na koncerty czy na galę (!) – jakieś zwykłe „łachy”,
które nie przystawały do rangi wydarzeń. Może za często chodzę do NOSPR-u, ale
raziło mnie to bardzo. Nieco lepiej było jedynie na koncercie Pedro Jóia Trio w
CCB, gdzie były i marynarki, i koszule, i nawet suknie. Szczytem wszystkiego był
jednak popcorn sprzedawany przez obnośnych handlarzy przed koncertem Carlosa do
Carmo i Raquel Tavares. Panowie z popcornem i innymi specjałami przechadzali
się między mega wąskimi rzędami siedzeń i nawoływali do kupna. Chętnych było
wielu. Nie wiem, jakim cudem organizatorzy zgadzają się na takie rzeczy. Ale
dość narzekań.
|
António Zambujo, Ana Moura, Miguel Araujo, Kappas, Ana Bacalhau, João Só i muzycy grający podczas koncertu (fot. Krzysztof Rosenberger) |
Pierwszym koncertem, na którym byłem, był ten Miguela Araújo
– 11 listopada w Coliseu. Pierwszy raz byłem w tej sali, dlatego kupując bilety
miejsca wybierałem w ciemno. Niby było blisko sceny, ale z bardzo złą
widocznością, co widać na zdjęciach i nagraniach. Ale sam koncert, który
rozpoczął się o 22.00 (nie licząc opóźnienia), był fantastyczny. Pierwszy raz
słyszałem tego Artystę na żywo w czerwcu (o czym wspominałem tutaj)
i już wówczas zrobił na mnie wrażenie. Teraz było jeszcze lepiej. Ponadto byli
zaproszeni goście. W pierwszej części Artysta zaprezentował utwory z ostatniej
płyty Giesta z towarzyszeniem muzyków, z którymi gra na co dzień,
natomiast w drugiej odsłonie pojawili się dodatkowo muzycy z instrumentami dętymi, starszy
materiał i zaproszeni goście. Było ich aż czworo. Nie znałem dotąd João Só i
pewnie nie zapamiętam go na dłużej, chociaż wspólne wykonanie piosenki z
gospodarzem wieczoru mi się podobało. Z Aną Mourą, którą pierwszy raz
słyszałem na żywo w Portugalii, zaśpiewał genialne Fado Dancado. Utwór pochodzi
z płyty Moura, ale Miguel jest jego współautorem. Jak im wyszło możecie
posłuchać na filmiku poniżej. Kolejną zaproszoną Artystką była Ana Bacalhau, którą
słyszałem na żywo po raz pierwszy w ogóle, i która właśnie wydała solową płytę (pisałem
o tym tutaj).
Miguel Araújo napisał na nią piosenkę Ciúme i właśnie ona zabrzmiała na
koncercie. Ten duet też mi się podobał.
|
Miguel Araujo i Ana Bacalhau (źródło zdjęcia tutaj) |
Ostatnim zapowiedzianym gościem był
zespół Kappas, o którym wcześniej nie słyszałem. Na scenę weszli starsi panowie
i wspólnie z muzykami gospodarza wykonali utwór House of the Rising Sun.
Wzbudzili niesamowity entuzjazm wśród publiczności. Tutaj możecie zobaczyć ich wspólny występ, który miał miejsce kilka dni wcześniej w
Porto. Zapowiedzianych gości było czworo, tymczasem na bis wyszedł jeszcze
António Zambujo. Jakież było moje zaskoczenie. Artyści wykonali wspólnie jedną
piosenkę Miguela Araújo oraz Pica do 7 Antónia. Wyszło cudnie. W kolejnym bisie
wystąpili jeszcze wszyscy artyści, którzy pojawili się tego wieczoru. Gdy
koncert się skończył, było całkiem blisko godz. 1.00.
Miguel Araujo i Kappas
Miguel Araujo
Miguel Araujo i Ana Moura
|
Helder Moutinho podczas Gali de Fado d'a Voz do Operario (źródło zdjęcia tutaj) |
12 listopada o godz. 15.00 miała się rozpocząć 1. Gala de
Fado d'A Voz do Operário. Jak już pisałem, rozpoczęła się z niemal godzinnym
opóźnieniem. I to nie było jedyne przewinienie operatorów, którzy przybyłą
widownię zaczęli wpuszczać do sali widowiskowej (impreza odbywała się w budynku
przy Rua da Voz do Operário pod nr. 13) dopiero po godz. 15.00. Były też
olbrzymie problemy z dźwiękiem i naprawdę współczuję wykonawcom, którzy
występowali jako pierwsi (później Artystom przekazywano mikrofon
prowadzących). Samo prowadzenie imprezy i stroje męskich prowadzących, które
nijak się miały do galowej sukni pani prowadzącej, też pozostawiały wiele do
życzenia. Niestety nie wytrzymałem do końca gali. A szkoda, bo to mogła być
wspaniała impreza.
|
Obraz inspirowany Marią da Nazare,
będący jednocześnie inspiracją dla wzoru wręczanej
statuetki (źródło zdjęcia tutaj) |
Przyznawano na niej nagrody twórcom fado, jednak
nagrodzonych wybierali pracownicy tej branży muzycznej a nie np. krytycy.
Nagrodę specjalną odebrała Maria da Nazaré, która przy okazji była inspiracją
dla twórców statuetki (na zdjęciu). Podobało mi się jak śpiewała, zawsze
zresztą chciałem usłyszeć ją na żywo. Nagrodę w kategorii „Popular” odebrał José
António Garcia – jak się zaprezentował możecie zobaczyć i usłyszeć na filmiku.
Nagrody w kategorii „Objawienie” odebrali Beatriz Felizardo i Pedro Junot.
Oboje byli nieźli, chociaż Beatriz występowała jako pierwsza i problemy z dźwiękiem
były jeszcze ogromne. Szkoda, bo dla niej pewnie to było ważne wydarzenie. Ale
być może niedługo usłyszymy o obojgu Artystach więcej. Wśród nagrodzonych byli
też Mestre António Parreira i Vital d’Assunçao (w kategorii „Kompozytor”),
Anita Guerreiro („Prémio Lisboa”), Mário Raínho i Fernando Campos de Castro („Prémio
Poesia e Literatura”), Maria Amélia Proença i António Rocha (w kategorii „Kariera”),
Grupo Sportivo Adicense („Prémio Divulgação”) oraz Carlos do Carmo („Prémio
Solidariedade”). Carlosa do Carmo nie widziałem wśród gości, którzy pojawiali
się później na scenie. Pomiędzy przyznawaniem nagród i występami nagrodzonych
były też występy zaproszonych fadistów: Ana Maurício, António Pinto Basto, Augusto
Ramos, Cidália Moreira, Conceiçao Ribeiro, Emma, Fernando Santos, Filipe
Duarte, Hélder Moutinho, Jorge Baptista da Silva, Luís Matos i Vanessa Alves.
Nie pamiętam już kto w jakiej kolejności występował, ani kto podobał mi się
najbardziej, bo przyznam się, że oprócz Filipe Duarte i Héldera Moutinho nie
znałem wcześniej tych Artystów. Wiem że wrażenie zrobiła na mnie Vanessa Alves
i Conceiçao Ribeiro. Solistom na scenie towarzyszyli muzycy, naprzemiennie: António
Parreira i Manuel Gomes, Fernando Gomes i Guilherme Carvalhais oraz Fernando
Costa i Nuno Lourenço. Galę prowadzili Diamantina (ta ładnie ubrana) oraz José
Nobre i Vítor de Sousa (ubrani niezbyt stosownie do okoliczności). Była to
pierwsza gala i wierzę, że za rok organizatorzy, już z pewnym doświadczeniem,
spiszą się znacznie lepiej. Tego im życzę, bo impreza ta naprawdę miała
potencjał i zapowiadała się na ważne wydarzenie.
José António Garcia
|
Bernardo Viana podczas koncertu o Fado Acontece (grał także w zespole Raquel Tavares na koncercie w Campo Pequenio; fot. Krzysztof Rosenberger) |
O koncercie O Fado Acontece, podczas którego zaprezentowało
się 10 fadystów i podczas którego zbierano fundusze na wspieranie projektów w
zakresie edukacji i współpracy rozwojowej Portugalii i Mozambiku, pisałem już
tutaj, zapraszam więc do oddzielnej luktury.
|
Pedro Jóia Trio (João Frade, Pedro Jóia i Norton Daiello) i Mariza (źródło zdjęcia tutaj) |
Następnego dnia, 15 listopada o godz. 21.30 w Centro
Cultural de Belém, odbył się koncert Pedro Jóia Trio, na który zaproszona
została Mariza. To cykl koncertów, na który Pedro Jóia zaprasza różnych
artystów. Od 2012 r. Pedro jest kierownikiem zespołu Marizy, gdzie gra na
gitarze akustycznej, zajmuje się też własnym projektem właśnie pod nazwą Pedro
Jóia Trio. Koncert składał się z gitarowych kompozycji, wśród których było sporo kawałków
Paco de Lucíi, którego Pedro jest chyba fanem. W końcowej części koncertu na
scenę weszła Mariza, która, jak zapowiedział gospodarz wieczoru, dzień
wcześniej wróciła z tournée po Stanach Zjednoczonych. Nie znam pierwszej
piosenki, którą wykonała. Potem była z gracją zaśpiewana Capriciosa, jak
zawsze piękne Meu Fado i na koniec Adeus, które bardzo lubię. Nie obyło się
bez bisu, w którym Mariza zaśpiewała kolejną piosenkę, której nie znam. Być
może to utwory z nowej płyty, która chyba niedługo, ale trochę dalekie były od
fado, aczkolwiek bardzo piękne. Może ktoś z Was był i słyszał? Koncert był
świetny, a Grande Auditorio w CCB to jedna z lepszych lizbońskich sal koncertowych,
takie jest przynajmniej moje wrażenie.
|
Mariza, João Frade, Pedro Jóia i Norton Daiello (źródło zdjęcia tutaj) |
Ostatni biletowany koncert, na jakim byłem w listopadzie w
Lizbonie to wspólny występ Carlosa Do Carmo i Raquel Tavares w Campo Pequenio
(od razu zaznaczę, że to najbardziej niewygodna sala, w jakiej byłem na koncercie
– na plecach czułem przez cały koncert czyjeś nogi, moje chyba też komuś z
przodu przeszkadzały). Obojga Artystów po raz pierwszy słyszałem na żywo i
oboje byli wspaniali. Na Carlosa do Carmo cieszyłem się najbardziej z całej tej
listy Artystów, bo wiadomo że nie koncertuje on już tak często i trafić na jego
występ wcale nie jest tak łatwo. Jakaż więc była moja radość, gdy okazało się,
że zaśpiewa w Lizbonie wtedy, gdy ja tam jeszcze będę. I do tego z Raquel Tavares.
Pomijając kwestie organizacyjne, było nieziemsko, dwa wspaniałe głosy na jednej
scenie!
|
Carlos do Carmo & Raquel Tavares (źródło zdjęcia tutaj) |
Najpierw na scenę weszli muzycy obojga Artystów, potem
Raquel i na końcu Carlos do Carmo. Rozpoczęli od nagranego niegdyś wspólnie na
płytę tego ostatniego utworu O Que Sobrou de um Queixume i od razu wypadli
genialnie. Może to zresztą magia tego duetu. Później Artyści naprzemiennie
wykonywali po dwa utwory. Carlos do Carmo śpiewał głównie największe przeboje;
zresztą, co w jego dorobku nie było przebojem. Były więc m.in. Bairro Alto, Um
Homem na Cidade,Os Putos czy Fado da Saudade. Nie zabrakło też Gaivoty i Canoas
do Tejo, natomiast Lisboa, Menina e Moça Artyści wykonali wspólnie na bis.
Raquel Tavares wykonywała natomiast utwory ze swojej płyty Raquel. Były więc nastrojowe
Deste-me um Beijo e Vivi, Não Me Esperes de Volta czy Regras De Sensatez jak i
bardziej żywiołowe Limão, Tradição, Rapaz Da Camisola Verde czy Gostar De Quem
Gosta de Nós. Nie zabrakło też oczywiście ostatniego przeboju Meu Amor De
Longe. Nie muszę chyba dodawać, że większość utworów obu Artystów publiczność
śpiewała razem z nimi. Pomiędzy wykonaniami Artyści prowadzili ożywione
rozmowy, których niestety nie rozumiałem, były tam jednak m.in. przekomarzania,
w których Raquel namawiała Carlosa do śpiewania popu czy rocka. Był to
niezwykle udany koncert, który w 100% spełnił moje oczekiwania. Zazdrośćcie mi,
że Was tam nie było :-)
|
Carlos do Carmo, Raquel Tavares i towarzyszący im muzycy (źródło zdjęcia tutaj) |
Komentarze
Prześlij komentarz