Przejdź do głównej zawartości

O Fadista!! Rewelacyjna Kátia Guerreiro podczas kończącej się dziś Lisboa na Rua (29.08.2015)



Dzisiaj, czyli 20 września kończy się tegoroczna edycja Lisboa na Rua (m.in. koncertem wspaniałej Orquestry Gulbenkian na Praça do Município o godz. 19.00). Zatem ostatni dzwonek na relację z jeszcze jednego wspaniałego koncertu, na którym udało mi się być (o koncercie Amélii Muge w ramach tego samego cyklu pisałem już tutaj). 29 sierpnia o godz. 21.30 na Largo do Teatro Nacional de São Carlos wystąpiła fenomenalna fadista Kátia Guerreiro. I tym razem już na kilkadziesiąt minut przed godziną rozpoczęcia koncertu na placu przed teatrem prawie nie dało się wbić szpilki. Prawie w tym wypadku zrobiło dużą różnicę – udało nam się zasiąść kilka metrów od sceny, co prawda w przejściu, ale z bardzo dobrą widocznością, która pozwoliła na dodatkowe atrakcje przy odbiorze występu – w postaci możliwości obserwowania skupionej twarzy Artystki podczas śpiewania, jej uśmiechu w trakcie rozmów z publicznością, a także na śledzenie ruchów muzyków, których na scenie było czterech.


Sama Kátia Guerreiro jest znaną i cenioną pieśniarką fado nie tylko w Portugalii. Patrząc na listę miejsc, w których dała koncerty, widzimy że to Artystka światowej sławy. W 2003 roku wystąpiła w Krakowie podczas Festiwalu Muzyki Tradycyjnej Rozstaje. Miejmy nadzieję, że jej kolejne koncerty w Polsce przed nami. Jak czytamy w materiałach promocyjnych Lisboa na Rua, Kátia Guerreiro urodziła się w RPA, wychowała na Azorach, gdzie wrócili jej rodzice niedługo po przyjściu na świat córki, a dla fado została odkryta w Lizbonie (gdzieżby indziej!). Ponoć chciała zostać nauczycielką i weterynarzem. Studiowała jednak medycynę w Lizbonie i w 2000 roku została lekarzem. Na szczęście przeznaczenie, którym jest fado, ją odnalazło. Kátia wierzy zresztą w jego istnienie i jest go świadoma… Wcześniej, jeszcze na Azorach, jako nastolatka uczyła się grać na tradycyjnych skrzypcach z Azorów zwanych violin da terra. Wtedy też zaczęła występować z zespołem Rancho Folclórico de Santa Cecília. W czasie studiów śpiewała z zespołem Tuna Médica oraz w grupie teatralnej Miguela Torga, działającej w jej uczelni, a także w rockowej grupie Os Charruas. Fadistą została po skończeniu studiów, jednak na pół etatu cały czas pracuje też jako lekarz w jednym ze szpitali w pobliżu Lizbony (!!). Była zaangażowana w kampanię przeciwko aborcji w Portugalii. 27 stycznia tego roku została odznaczona przez prezydenta Portugalii Comenda da Ordem do Infante dom Henrique za wybitny wkład w rozwój kultury portugalskiej w kraju i na świecie (pisałem o tym tutaj).
Prywatnie w 2004 roku wzięła ślub z poetą Rui Ochôa, jednak związek nie przetrwał i para rozwiodła się w 2010 roku. W 2012 roku Kátia urodziła córkę Mafaldę, dla której napisała piękną kołysankę Ei Gosto Tanto de Ti (muzyka i słowa Kátia Guerreiro). Znalazła się ona jako bonus track na jej ostatniej płycie Até ao Fim, wydanej w 2014 roku.

Jej przygoda z fado rozpoczęła się jesienią 2000 roku podczas koncertu w Alfamie na cześć Amálii Rodrigues, gdzie wypatrzyli ją znani muzycy fado Paulo Parreira i Mário José Veiga. Rok później ukazał się pierwszy album Fado Maior, nagrodzony prestiżową nagrodą José Afonso, będący hitem w… Korei Południowej. Na kolejnej płycie, Nas Maos do Fado z 2003 r. Kátia śpiewa utwory z tekstami m.in. Luisa de Camõesa, Florbeli Espanca (pisałem o poetce tutaj) , Ary dos Santos, Amálii Rodrigues czy António Lobo Antunesa. Kolejna płyta to Tudo ou Nada (2005) z tekstami znanych autorów i kompozycjami cenionych muzyków. We wznowieniu z 2006 roku pojawiły się dwa dodatkowe utwory – duety z Ney Matogrosso. Kolejne płyty to Fado z 2008 roku i Os Fado do Fado z 2009 roku, na którym znalazły się utwory będące tradycyjnym fado. Również tutaj znalazły się teksty i kompozycje znanych twórców gatunku, ale także twórczość samej Kátii Guerreiro. W 2010 roku Artystka podsumowała swoją 10-letnią działalność płytą 10 Anos – Nas Asas Do Fado, na której znalazły się największe przeboje z poprzednich albumów. W 2012 roku ukazał się koncertowy album (CD + DVD) Katia-Live at the Olympia. W 2014 roku miał premierę wspomniany już, niezwykle ciekawy i wpadający w ucho (przynajmniej moje) album Até ao Fim. Wśród autorów piosenek, które znalazły się na płycie, jest m.in. Paulo de Carvalho czy Paulo Valentim, który gra w zespole Kátii.

Kátia Guerreiro występuje też w serialach telewizyjnych i filmach – fabularnych i dokumentalnych.
Jest porównywana do Amalii, jak większość współczesnych wokalistek fado. W przypadku Kátii podobny jest ton głosu, w jakim śpiewa, ponoć także rytm. Podobne jest też zachowanie na scenie – statyczne, ponadto zamknięte oczy i zaciśnięte dłonie. Dało się to zauważyć i usłyszeć na koncercie (zwróćcie uwagę na czarno-białe zdjęcie poniżej).

No właśnie – koncert. Był niesamowity. Spodziewałem się dobrego występu, bo znałem twórczość Kátii Guerreiro, jednak to, co okazało się na żywo przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Jednocześnie potwierdza się nie tylko moje przekonanie, że występy na żywo zawsze są dużo lepsze niż nagrania na płytach. No chyba że artysta nie umie śpiewać, a płyta jest dobrze zrobiona w studio. Jednak w przypadku Kátii Guerreiro było odwrotnie, czyli tak jak ma być.
Najpierw na scenie pojawili się gitarzyści – Pedro de Castro i Luís Guerreiro (obaj grali na gitarach portugalskich), którzy zasiedli pośrodku oraz João Veiga (gitara klasyczna) i Francisco Gaspar (gitara akustyczna basowa). Zaczęli grać pierwsze dźwięki i wtedy na scenę weszła gwiazda wieczoru. Rozpoczęła występ w typowy dla tradycyjnego fado sposób stając na scenie pomiędzy muzykami (widać to na zdjęciach) – w tym przypadku pomiędzy dwiema gitarami portugalskimi. Po pierwszym utworze podeszła trochę bliżej publiczności, gdzie została aż do ostatniego utworu, podczas którego również ustawiła się tak jak na początku koncertu. Była fenomenalna, co zauważyli też tłumnie zebrani widzowie i słuchacze, którzy już od pierwszego utworu wznosili okrzyki O Fadista!, będące uznaniem dla artysty podczas koncertu. Jeśli dobrze pamiętam, koncert rozpoczął się utworem 9 Amores, który jest też pierwszą piosenką na płycie Até ao Fim. Sama płyta była motywem przewodnim występu, taki tytuł miał też koncert w programie Lisboa na Rua, a podczas opisywanego wieczoru pojawiły się wszystkie utwory z tego krążka. Artystka przywitała się z publicznością chyba po drugim utworze, najpierw po portugalsku, potem też po francusku, angielsku, w języku afrikaans (chyba) i w kilku innych, pytając skąd jeszcze są ludzie wśród publiczności. Nie odważyłem się powiedzieć dobry wieczór, nikt inny też (o ile był ktoś jeszcze z Polski…). Potem były kolejne utwory z płyty, właściwie chyba już spore przeboje w Portugalii, bo publiczność je znała. Od razu po pierwszych dźwiękach ludzie zaczęli śpiewać razem z Kátią utwór Mentiras, przy Á Janela do Meu Peito śpiewali jeszcze pewniej, a gdy zabrzmiały dźwięki Lisboa à Noite, przeboju z płyty Fado, publiczność zamieniła się w chór, zgrabnie towarzyszący pierwszemu głosowi na scenie.
Pedro de Castro

Było więc wesoło, zabawnie i przebojowo, gdy wspomniane utwory porywały tłum, ale też nostalgicznie, jak to w fado, zwłaszcza przy dźwiękach przepięknego Até ao Fim (zobaczcie teledysk poniżej), tęsknego Disse ao Mar que Te Amava czy Fado da Noite Que nos Fez. Wzruszająco było przy wspomnianej już kołysance Ei Gosto Tanto de Ti. Artystka rozmawiała z publicznością, reagowała na jej zachowania, okrzyki O Fadista!, wzruszała się, a nawet płakała. Znowu żałowałem, ze nie znam portugalskiego i tylko mogłem się domyślać o czym mowa po wychwytywanych pojedynczych wyrazach. W pewnym momencie nastąpiła prezentacja muzyków, podczas której Artystka zdradziła, że akurat tego dnia urodziny obchodzi Pedro de Castro. Nie trzeba było długo czekać – od razu zabrzmiało gromkie Sto lat! (oczywiście w wersji portugalskiej). Kolejny raz tłum został porwany do śpiewu przy utworze Quero Cantar Para a Lua. Entuzjazm wzbudziło też rytmiczne Fado dos Contrários – zresztą przy każdym utworze publiczność reagowała z zachwytem i niemal euforią. Na początku nawet trochę mnie to dziwiło, ale potem do mnie dotarło, że oni po prostu kochają tę Artystkę, znają jej twórczość i rozkoszują się występem. Robiłem to samo. I niestety zawsze wszystko co wspaniałe, kiedyś się kończy. Nastąpił też koniec koncertu, Kátia wykonała ostatni utwór, i wraz z muzykami ukłoniła się rozentuzjazmowanej publiczności. Nie obeszło się bez owacji na stojąco, które ostatecznie doprowadziły do bisów. Opłaciło się bić brawa, bo zabrzmiało jeszcze kilka pięknych utworów, cztery lub pięć. A może nawet więcej. Koncert zaplanowany na 60 minut zakończył się po 23.30! Była to prawdziwa uczta fado, która odbyła się podczas pogodnego sobotniego sierpniowego wieczoru w pięknym otoczeniu zabudowań Chiado, ze sceną ustawioną tak, że tłem dla Artystów na niej występujących był malowniczy teatr w barwach koncertowych świateł wyglądający jeszcze ciekawiej, romantyczniej niż zazwyczaj. Wspaniale. Nie jestem pewien, czy nie był to najpiękniejszy koncert fado, na którym dotąd byłem! 
O Fadista!! O Fadista!!



Zapraszam do obejrzenia galerii fotografii z koncertu.
Autorem zdjęć jest Krzysztof Rosenberger




Luís Guerreiro






Francisco Gaspar












João Veiga
João Veiga









João Veiga










Komentarze

  1. Zazdroszczę! Bardzo lubię tę pieśniarkę. Ah Fadista!
    Katia Guerreiro miała koncert w Polsce w Krakowie na Festiwalu Muzyki Tradycyjnej Rozstaje w 2003 roku.
    Francisco Gaspar gra na akustycznej gitarze basowej (viola baixo) - 4 struny.
    Pozdrawiam,
    Katarzyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za informacje :) a koncert był niesamowity, więc jest czego zazdrościć :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Portugalskie lektury na drugą połowę wakacji, czyli polecam książki, które niedawno czytałem + KONKURS

Wakacje w pełni, a oprócz wojaży to także dodatkowy czas na czytanie. Dla niektórych może to także czytanie w trakcie PODRÓŻY, bo na pewno są wśród Was tacy, którzy czytają zawsze i wszędzie i bez książki nie ruszają się z domu, jak piszący te słowa. Niektóre z opisanych poniżej książek czytałem na początku roku, a więc już jakiś czas temu, inne z kolei skończyłem przed kilkoma dniami, więc jestem w miarę na bieżąco jednak pisząc tego posta posługuję się opisami, a zwłaszcza komentarzami czytelników z portalu lubimyczytac.pl, który bardzo lubię i na którym mam konto, a opinie innych czytelników często pozwalają mi zweryfikować moje opinie o książce, przypomnieć zapomniane szczegóły albo zwyczajnie zrozumieć niejasne sytuacje opisane na przeczytanych stronach. Pewnie większość z prezentowanych poniżej książek już czytaliście, ale może się zdarzy, że podsunę komuś idealną lekturę na drugą połowę lata. Dodatkowo, dzięki uprzejmości Domu Wydawniczego Rebis ogłaszam konkurs, w któ

25 kwietnia 1974 - Rewolucja Goździków w sztuce ulicznej dzisiejszej Lizbony i wiecznie żywa pieśń Zeci Afonsa "Grândola, Vila Morena"

Źródło zdjęcia tutaj 25 kwietnia obchodzony jest w Portugalii jako rocznica Rewolucji Goździków – w tym roku już 41. W skrócie można powiedzieć, że był to wojskowy zamach stanu, który doprowadził do obalenia w Portugalii dyktatury Marcelo Cayetano (następcy Antónia Salazara). Nazwa, całkiem przyjemna dla ucha, pochodzi stąd, że żołnierzom wtykano w lufy karabinów właśnie goździki, a całe wydarzenie przebiegło niemal bezkrwawo – zginęły cztery osoby (z rąk tajnej policji DGS – Generalna Dyrekcja Bezpieczeństwa, dawna PIDE – Policja Międzynarodowa i Ochrony Państwa, podczas oblężenia jej siedziby). Następstwem tych wydarzeń była też dekolonizacja portugalskich terytoriów w Afryce i Azji oraz rozpoczęcie procesu demokratyzacji systemu politycznego Portugalii, w której od 1945 r. istniała dyktatura wprowadzona przez Antónia Salazara. Zaczęło się od tego, że 25 kwietnia tuż po północy lizbońska rozgłośnia radiowa Rinasenza nadała zakazaną przez cenzurę pieśń Grândola, Vila Morena

Mariola Landowska - polska malarka w Portugalii (i jej wystawa Mundo Colorido w Open Gallery Moniki Krupowicz w Szczecinie)

Pracownia Marioli Landowskiej w Paço de Arcos Mariola Landowska jest polską malarką mieszkającą i pracującą w Portugalii. Moja historia z twórczością Artystki to jedna z (moich) lizbońskich historii. Pewnego razu, oglądając piękne obrazy i kafle w galerii (której nazwy niestety nie pamiętam) pani z obsługi zapytała mnie, skąd jestem. Gdy usłyszała, że z Polski zapytała, czy znam twórczość Marioli Landowskiej, bo obraz który przed chwilą oglądałem to właśnie jej praca. Gdy przyszedłem do galerii następnego dnia, żeby kupić upatrzony wcześniej kafelek, pani już wiedziała że za kilka dni (bodajże 12 czerwca ubiegłego roku) miał być wernisaż wystawy prac Marioli Landowskiej Mona Lisa i inne w galerii CNAP, na który zresztą mnie zapraszała. Data wernisażu była jednak dniem mojego wylotu z Lizbony do Polski. Po powrocie oczywiście zapoznałem się z twórczością tej znakomitej (teraz już to wiem) malarki, odnalazłem jej profil na Facebooku oraz stronę internetową. Wiele obrazów, które og