Przejdź do głównej zawartości

Noworoczny koncert Carminho w Lizbonie z udziałem Antónia Zambujo i Orchestra Sinfonietta de Lisboa (1.01.2016)

Carminho (1.10.2016)
Minęło już trochę czasu od koncertu Carminho w Lizbonie, bo odbył się 1 stycznia. Zapowiedziany był na godz. 18.30 na Praҁa do Comércio, gdzie dzień wcześniej były koncerty sylwestrowe. Występ gwiazdy wieczoru miał poprzedzić koncert orkiestry symfonicznej Orchestra Sinfonietta de Lisboa, później wszyscy mieli wystąpić wspólnie, dodatkowo z gościnnym udziałem Antónia Zambujo. I mniej więcej tak to się odbyło, tylko z lekkim opóźnieniem. Przybywając na plac grubo po 18.00 byliśmy pewni, że nie załapiemy się już na orkiestrę bez Carminho. Przecisnęliśmy się nieco pod scenę, na którą za chwilę weszła wokalistka. Ubrana jakoś dziwnie (niescenicznie), w płaszczu, i na dodatek coś nie działało i nie było jej słychać. Uznałem że to wina ulewy i wichury, która przeszła nad Lizboną nad ranem i zaraz wszystko się wyjaśni. No i się wyjaśniło. Z powodów usterek popogodowych wszystko trochę się przesunęło w czasie i trafiliśmy jeszcze na próbę Carminho, z której zdjęcia także znajdują się poniżej.

Gdy rozpoczął się właściwy koncert, na scenę wkroczyli muzycy z Orchestra Sinfonietta de Lisboa w galowych strojach, zajęli miejsca i zaczęli grać. W repertuarze znalazły się m.in. tematy z Carmen oraz Marsz Radetzkiego Straussa. Po zakończeniu własnego koncertu muzycy orkiestry zostali na scenie, na którą weszła Carminho w swoim rozpoznawalnym już czerwonym kombinezonie (tak to się nazywa?), w którym ostatnio występuje. Występ rozpoczęła utworem As Pedras da Minha Rua z płyty Alma. Potem powitała publiczność, mówiąc mniej więcej, że nie ma lepszego sposobu na rozpoczęcie nowego roku, niż koncert na pięknym placu Lizbony. Jako drugi wybrzmiał bardzo wesoło, i jak się okazało doskonale pasujący do klimatów noworocznych Saia Rodada, który drugi raz Artystka wykonała też na bis. A właściwie trzeci, bo utwór wybrzmiał w całości także na próbie. Potem był jeszcze utwór Chuva no Mar, który Carminho dostała od Marisy Monte i do którego słowa napisał Arnaldo Santos.

Carminho & António Zambujo podczas próby
Stałem dosyć blisko sceny i nie oglądałem się, by zobaczyć co dzieje się za mną. Gdy to zrobiłem, okazało się, że Praҁa do Comércio jest zapełniony po brzegi. Spodziewałem się tłumów, bo przecież Carminho to międzynarodowa gwiazda, ale że tak olbrzymi plac zapełni się niemal w całości podczas koncertu fado  nie.

Carminho
Artystka wykonywała utwory ze swojej ostatniej płyty Canto (2014), z poprzedniej płyty Alma (2012) również. Pojawiły się też przeboje znane z debiutanckiego krążka Fado (2009). Publiczność wielokrotnie została porwana  nie jeden raz, nawet nieproszona wykonywała z Carminho znane przeboje. Entuzjazm wzbudził utwór Bom Dia, Amor, który pięknie wybrzmiał z akompaniamentem orkiestry. Zresztą wszystkie utwory, do których przygrywała orkiestra, nabrały nowego brzmienia i ciekawej oprawy, przynajmniej dla mnie, bo dotąd znałem utwory Carminho jedynie z nagrań studyjnych.

Wspaniale wykonany utwór Disse-te Adeus, który pojawił się w dalszej kolejności, Carminho dedykowała zmarłej niedawno ikonie fado Beatriz da Conceição. Zanim na scenę wszedł António Zambujo, był jeszcze czas na wykonanie Ventura Miguela Araújo. Potem na scenie zrobiło się magicznie, gdy Carminho i António Zambujo wspólnie wykonali trzy muzyczne tematy. Jednym z nich był przebój wokalisty Pica 7. Co ciekawe, utwór powstał dla Carminho, jednak ona zdecydowała się nagrać swoją ostatnią płytę w stylu tradycyjnego fado i Pica 7 nie pasował – to utwór w stylu alentejańskim. Trafił więc na płytę Zambójo, i jak widać dobrze ją promuje.

Carminho & António Zambujo
Potem Carminho zaśpiewała jeszcze m.in. genialne Talvez skomponowane przez  Mário Pacheco, piękne Fado Das Queixas czy Meu Amor Marinheiro.
Koncert był magiczny. Trwał ponad dwie godziny, a rozentuzjazmowana publiczność nie pozwoliła tak po prostu odejść Artystom ze sceny. Były bisy, owacje… I mimo że nie lubię „stadionowych” koncertów, a ten prawie taki był, całą imprezę uważam za bardzo udaną, a śpiewająca całą sobą Carminho pozwoliła zapomnieć, że stoję na ogromnym placu i poczuć muzykę, którą chciała i udało jej się przekazać słuchaczom.
O Fadista!

Oprócz Orchestry Sinfonietta de Lisboa Artystce na scenie towarzyszył zespół muzyków. Na gitarze portugalskiej zagrał Luis Guerreiro, na basie Marino de Freitas, Ruben Alves na klawiszach i akordeonie, Ivo Costa na perkusji, a na gitarze Flávio César Cardoso.

Autorem zdjęć jest Krzysztof Rosenberger


Luis Guerreiro








Ivo Costa
Luis Guerreiro



Flávio César Cardoso, Marino de Freitas
Ivo Costa

Carminho & António Zambujo
Carminho & António Zambujo
Carminho & António Zambujo
Carminho & António Zambujo
Carminho & António Zambujo
António Zambujo
António Zambujo


Luis Guerreiro, Flávio César Cardoso, Marino de Freitas
Luis Guerreiro
Carminho & António Zambujo

António Zambujo
Guitarra portuguesa
Orchestra Sinfonietta de Lisboa
Orchestra Sinfonietta de Lisboa
Orchestra Sinfonietta de Lisboa
Orchestra Sinfonietta de Lisboa
Flávio César Cardoso
Luis Guerreiro





Ruben Alves



Ivo Costa


António Zambujo wita się z Carminho
Carminho & António Zambujo

António Zambujo

Carminho & António Zambujo
Carminho & António Zambujo
Orchestra Sinfonietta de Lisboa

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Portugalskie lektury na drugą połowę wakacji, czyli polecam książki, które niedawno czytałem + KONKURS

Wakacje w pełni, a oprócz wojaży to także dodatkowy czas na czytanie. Dla niektórych może to także czytanie w trakcie PODRÓŻY, bo na pewno są wśród Was tacy, którzy czytają zawsze i wszędzie i bez książki nie ruszają się z domu, jak piszący te słowa. Niektóre z opisanych poniżej książek czytałem na początku roku, a więc już jakiś czas temu, inne z kolei skończyłem przed kilkoma dniami, więc jestem w miarę na bieżąco jednak pisząc tego posta posługuję się opisami, a zwłaszcza komentarzami czytelników z portalu lubimyczytac.pl, który bardzo lubię i na którym mam konto, a opinie innych czytelników często pozwalają mi zweryfikować moje opinie o książce, przypomnieć zapomniane szczegóły albo zwyczajnie zrozumieć niejasne sytuacje opisane na przeczytanych stronach. Pewnie większość z prezentowanych poniżej książek już czytaliście, ale może się zdarzy, że podsunę komuś idealną lekturę na drugą połowę lata. Dodatkowo, dzięki uprzejmości Domu Wydawniczego Rebis ogłaszam konkurs, w któ

25 kwietnia 1974 - Rewolucja Goździków w sztuce ulicznej dzisiejszej Lizbony i wiecznie żywa pieśń Zeci Afonsa "Grândola, Vila Morena"

Źródło zdjęcia tutaj 25 kwietnia obchodzony jest w Portugalii jako rocznica Rewolucji Goździków – w tym roku już 41. W skrócie można powiedzieć, że był to wojskowy zamach stanu, który doprowadził do obalenia w Portugalii dyktatury Marcelo Cayetano (następcy Antónia Salazara). Nazwa, całkiem przyjemna dla ucha, pochodzi stąd, że żołnierzom wtykano w lufy karabinów właśnie goździki, a całe wydarzenie przebiegło niemal bezkrwawo – zginęły cztery osoby (z rąk tajnej policji DGS – Generalna Dyrekcja Bezpieczeństwa, dawna PIDE – Policja Międzynarodowa i Ochrony Państwa, podczas oblężenia jej siedziby). Następstwem tych wydarzeń była też dekolonizacja portugalskich terytoriów w Afryce i Azji oraz rozpoczęcie procesu demokratyzacji systemu politycznego Portugalii, w której od 1945 r. istniała dyktatura wprowadzona przez Antónia Salazara. Zaczęło się od tego, że 25 kwietnia tuż po północy lizbońska rozgłośnia radiowa Rinasenza nadała zakazaną przez cenzurę pieśń Grândola, Vila Morena

Mariola Landowska - polska malarka w Portugalii (i jej wystawa Mundo Colorido w Open Gallery Moniki Krupowicz w Szczecinie)

Pracownia Marioli Landowskiej w Paço de Arcos Mariola Landowska jest polską malarką mieszkającą i pracującą w Portugalii. Moja historia z twórczością Artystki to jedna z (moich) lizbońskich historii. Pewnego razu, oglądając piękne obrazy i kafle w galerii (której nazwy niestety nie pamiętam) pani z obsługi zapytała mnie, skąd jestem. Gdy usłyszała, że z Polski zapytała, czy znam twórczość Marioli Landowskiej, bo obraz który przed chwilą oglądałem to właśnie jej praca. Gdy przyszedłem do galerii następnego dnia, żeby kupić upatrzony wcześniej kafelek, pani już wiedziała że za kilka dni (bodajże 12 czerwca ubiegłego roku) miał być wernisaż wystawy prac Marioli Landowskiej Mona Lisa i inne w galerii CNAP, na który zresztą mnie zapraszała. Data wernisażu była jednak dniem mojego wylotu z Lizbony do Polski. Po powrocie oczywiście zapoznałem się z twórczością tej znakomitej (teraz już to wiem) malarki, odnalazłem jej profil na Facebooku oraz stronę internetową. Wiele obrazów, które og