Przejdź do głównej zawartości

Moje serce jest całkowicie sercem fadisty – wywiad z Silvaną Peres



Czym jest dla Ciebie muzyka? Skąd się wzięła w Twoim życiu? Pierwszy był prawdopodobnie taniec?

Muzyka ma dla mnie sens tylko wtedy, gdy można się nią dzielić z publicznością, z innymi twórcami, wykonawcami, muzykami i autorami tekstów. Każda z tych osób wnosi coś, co ma najlepszego do zaoferowania. Wszyscy jesteśmy dyfuzorami sztuki i w związku z tym musimy współpracować wypracowując najlepszy sposób dotarcia do tych, którzy chcą nas usłyszeć.
Muzyka weszła do mojego życia poprzez taniec i jazdę konno. Taniec po raz pierwszy pojawił się w moim życiu w wieku dziewięciu lat, a muzyka trochę później.

Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z Fado? Czy to był Twój pierwszy wybór stylu muzycznego? Jakie jest twoje podejście do tradycji Fado?
Fado pojawiło się później, gdy miałam 14 lat, podczas jazdy konno. W jeździectwie Fado jest bardzo powszechną praktyką. Moim pierwszym muzycznym wyborem było Fado, ale później odczułam potrzebę śpiewania także innych stylów. Mam najwyższy szacunek dla tradycyjnego Fado i wszystkiego, co ono oznacza, ponieważ moje serce jest całkowicie sercem fadisty.
Śpiewam regularnie w tradycyjnych domach Fado i uwielbiam wszystkie intymne, przytulne, a nawet mityczne środowiska, które można stworzyć tylko w tych tradycyjnych miejscach.

Jak myślisz, dlaczego ta muzyka jest ponadczasowa i przyciąga fanów na całym świecie, także w Polsce? A jak widzisz przyszłość tego gatunku?
Fado pochodzi z serca i jak najgłębszych miejsc naszych dusz. Tak długo, jak masz duszę, tak długo będziesz czuć pociąg do tego, co ma do zaoferowania Fado, podobnie jak blues, jazz czy inne tradycyjne gatunki muzyczne. Gdy przyjdzie z serca, sprawi, że będziesz czuć rzeczy w bardzo surowy i czysty sposób. Fado jest w ciągłej mutacji i ewolucji, stale przyciąga nowe pokolenia twórców i słuchaczy. To gatunek, który nigdy nie umrze. Zostało też wpisane na listę UNESCO jako niematerialne dziedzictwo ludzkości. Ta decyzja uznaje znaczenie Fado jako symbolu duszy naszego kraju.
fot. Krzysztof Rosenberger

Czy prawdziwy pieśniarz Fado ma w duszy saudade
Moim zdaniem Fado należy do wszystkich Portugalczyków, a portugalskie słowo saudade to jedyne słowo bez tłumaczenia na inne języki. Ma kilka znaczeń i związanych z tym emocji. Wszyscy fadiści mają saudade w swoich duszach! Fado i saudade zawsze idą ręka w rękę, jak możemy usłyszeć w utworze Era jâ tarde wspaniałego Maxa, który nagrałam na mój debiutancki album.

Fado w języku innym niż portugalski prawdopodobnie nie byłoby prawdziwe...
Jestem pewna, że nie byłoby takie samo. Bez uszczerbku dla wszystkich pozostałych języków, dla mnie portugalski jest najpiękniejszym i najbardziej poetyckim językiem ze wszystkich.

W projekcie Fado no Pé łączysz dwie pasje – muzykę i taniec. Jak narodził się ten pomysł?
Pomysł zrodził się z chęci uczynienia tego albumu moim hołdem dla Luzofonii – czterech kontynentów z ośmioma krajami, w których język portugalski jest językiem urzędowym, w sojuszu trwającym ponad 500 lat. Oczywiście, jako że byłam również tancerką, zadbałam o to, by różne rytmy i tradycyjne tańce tych krajów były również docenione i zbadane w mojej pracy.

Czy album, a wcześniej koncerty zostały dobrze przyjęte przez publiczność?
Projekt jest świetnie przyjmowany przez publiczność na całym świecie. Ludzie tańczą z nami, śpiewają, a szczególnie dobrze bawią się podczas tej podróży po języku portugalskim.

Występujesz zarówno w Portugalii, jak i za granicą. Zarówno na dużych scenach, jak i w domach Fado. Jaka jest różnica w takich występach i które sprawiają Ci większą radość?
Oba rodzaje występów są bardzo uzależniające, ale zupełnie inne. Jestem bardzo szczęśliwa wykonując każdy z nich. W domach Fado czujemy wymianę energii i reakcję ludzi na każdy utwór, atmosfera jest bardzo intymna i przyjazna, ponieważ jesteśmy tak blisko publiczności. Natomiast na dużych scenach z tysiącami ludzi śpiewającymi i tańczącymi – to bardzo wzmacniające i intensywne doświadczenie poruszać tak wielu ludzi jednocześnie.

Jakie są teksty piosenek, o których śpiewasz? Czy zwracasz uwagę na ich przesłanie i symbolikę?
Fado to przede wszystkim przesłanie i symbolika, pełne jest pięknych ponadczasowych metafor, komentujących nie tylko świat wokół nas, ale także świat wewnętrzny każdego człowieka. Zwracam uwagę na wszystkie aspekty i tajemnice ukryte w semiotyce Fado, inspirujące artystów od XIX wieku.
Fado może opowiadać o morzu lub życiu biednych ludzi, o ich smutku i rezygnacji, przeznaczeniu i melancholii. Ale Fado może także mówić o radości, ekstazie i dumie.

A czego słuchasz na co dzień, w samochodzie lub podczas sprzątania mieszkania? Na jakie koncerty chodzisz?
Chodzę na wiele koncertów, moich kolegów, a także innych artystów występujących w Portugalii, np. Snarky Puppy, Jessy J., Caetano Veloso, Ennio Morricone, i innych... W domu słucham wykonawców takich jak Ana Carolina, Mayra Andrade, Dino d ́Santiago, Sara Tavares, Carlos Ramos, Fernanda Maria, Cartola, Pexinguinha, Dulce Pontes, Guinga i innych...

A Twoi ulubieni artyści Fado? Są tacy? Ktoś Cię inspiruje?
Inspirują mnie kreatywność i miłość, więc każdy artysta współbrzmiący, nadający na tej samej fali, co ja, jest moim natchnieniem. W ich utworach czuje się wybrzmiewającą miłość i inne uczucia. Tacy artyści to m.in. Cidália Moreira, Beatriz da Conceição, Carlos Ramos, Max, Fernando Mauricio, Amália Rodrigues, Fernanda Maria...

W Restaurante Casa de Linhares, gdzie śpiewasz, występują też Fábia Rebordão, André Baptista, Vania Duarte i Jorge Fernando. Czy jesteście także przyjaciółmi poza pracą?
Tak, wszyscy przyjaźnimy się i razem spędzamy też czas wolny. Razem chodzimy na koncerty, jadamy wspólnie kolacje… Jesteśmy społecznością muzyków, wspierającą się nawzajem. Jestem dumna z tego, że jestem jej częścią.

Czasami przychodzi tam też Madonna, spotkałaś ją? Rzeczywiście polubiła Fado?
Madonna była kilka razy w Casa de Linhares, za każdym razem jako gość. Czasami w towarzystwie rodziny, czasami w gronie przyjaciół. Przychodzi posłuchać niesamowitych pieśniarzy Fado i czerpać przyjemność z fantastycznego jedzenia podawanego w restauracji.

Znasz także Annę Laíns, która rok temu występowała na pierwszej edycji Fado w Katowicach. Czy cenisz ją jako artystkę? A prywatnie?
Oprócz tego, że Ana Laíns jest moją przyjaciółką, jest ona także prawdziwą inspiracją i motywuje mnie jako artystkę. Jej siła i talent, wsparcie, które okazuje swoim kolegom, sposób w jaki prezentuje nasz kraj, broni języka i kultury, są naprawdę niezwykłe. Jednak to, co podziwiam najbardziej, to jej niepoddawanie się modom, temu, co narzuca rynek muzyczny. Ana Laíns tworzy muzykę, w którą wierzy, tworzy ją po prostu dla sztuki.

Nie wiem, czy to nie tajemnica, ale Paulo Loureiro uczy Cię gry na fortepianie. Jak idą postępy?
Rzeczywiście, wspaniały Paulo Loureiro uczy mnie gry na fortepianie. Zaczęliśmy lekcje, ponieważ pewnego dnia powiedziałam mu, że chciałabym wiedzieć więcej o muzyce, chciałabym uczyć się gry na fortepianie, żeby łatwiej było mi tworzyć moje kompozycje i piosenki. Zgodził się i od tego czasu jest niestrudzonym wspaniałym nauczycielem, jednak ja wciąż jestem początkującą uczennicą.

Czy miałaś jakiś kontakt z polską muzyką? Znasz jakichś polskich wykonawców?
Bardzo lubię zespół Sutari, podoba mi się taniec krakowiak i ogólnie polska muzyka ludowa, to przypomina mi folklor portugalski, który bardzo cenię. Uważam, że polski folklor jest piękny i inspirujący.

Skoro jesteśmy przy Polsce – przyjedziesz tu po raz pierwszy na koncert. Czy wiesz coś o naszym kraju? Jakie są Twoje wyobrażenia?
Szczerze mówiąc wiem niewiele, ale mój starszy brat Francisco Peres jest filmowcem i wielkim miłośnikiem waszego kina. Uwielbia polskich reżyserów takich jak Kieślowski, Wajda i Żuławski. Pokazywał mi sceny z filmów tych reżyserów i naprawdę mi się podobało to, co dotychczas widziałam, obiecuję więc, że poproszę go, żeby pokazał mi więcej, tak żebym mogła nauczyć się więcej o waszej bogatej historii i kulturze.

Czym się zajmujesz w wolnym czasie? Czytałem gdzieś, ze masz mały warsztat, w którym robisz różne ciekawe rzeczy.
Lubię przetwarzać rzeczy. Dokładniej wytwarzać rękodzieło z recyklingu. Uwielbiam robić nowe przedmioty ze starych, tak jak w muzyce. Tworzę na fundamentach starszych gatunków muzycznych, które stanowią dla mnie źródło inspiracji i przepracowuję je pod nowym, świeżym kątem, wzbogacam o nowe rytmy i tematykę.


A Twoje zamiłowanie do koni? Powiedz coś więcej...
Konie są częścią mojego życia od urodzenia. Nie powiedziałabym, że to tylko pasja, ale coś, co jest i zawsze było częścią mojego życia i z pewnością będzie należeć też do następnych pokoleń mojej rodziny. Zanim zostałam profesjonalną piosenkarką, byłam zawodowym jeźdźcem, trenowałam konie na zawody, a także uczyłam jazdy konno i zajmowałam się hipoterapią.

Mieszkasz w pobliżu Lizbony, pracujesz między innymi w stolicy. To są twoje ulubione miejsca w Portugalii, czy są jeszcze jakieś?
Uwielbiam wszystko, co dotyczy Portugalii – pogodę, jedzenie, wino, ludzi, kulturę. Portugalia ma to, co najlepsze z obu światów, mamy bezpieczeństwo w życiu codziennym, mamy dużo słońca, mamy trochę śniegu, mamy wieś, mamy niesamowite plaże. Wszystkie miasta mają swoją historię, kuchnię i rękodzieło rzemieślnicze.

A twoje ulubione miejsca poza Portugalią?
Z krajów, które do tej pory odwiedziłam, najbardziej podobały mi się Holandia i Brazylia.

Jaka jest Twoja wymarzona podróż? Gdzie najbardziej chciałabyś pojechać?
Nie byłam jeszcze w Afryce... jestem jej bardzo ciekawa, prawdopodobnie będzie to mój następny cel.

Czy masz ulubione potrawy? Kuchnia polska różni się nieco od portugalskiej. Czy masz jakieś oczekiwania? Czy lubisz próbować nowych rzeczy?
Nie mam pojęcia, jakie będzie polskie jedzenie, jestem tego bardzo ciekawa. Bardzo chcę poznać polską kuchnię – jeśli jest tak dobra, jak uczucie, które otrzymałam o całej ekipy My Lisbon Story, na pewno ją pokocham.

Czy Ty też gotujesz? Czy masz jakieś spektakularne danie?
Lubię gotować, ale intensywny tryb życia, jaki prowadzę, ciągle w drodze, powoduje, że prawie zawsze jem na mieście. Moje ulubione danie to gotowany dorsz i gotowane jajko z natką pietruszki, czosnkiem i mieloną surową cebulą.

Czy chciałbyś coś powiedzieć polskim słuchaczom? Twoja muzyka już się trochę spodobała w kraju nad Wisłą.
Dziękuję za tę fantastyczną okazję! Cieszę się, że mogę dzielić się moją pracą z wami wszystkimi i kontynuować ją inspirując się waszą kulturą. Ważne jest, aby pamiętać o znaczeniu sztuki. To, co tworzymy, jest dziedzictwem wielu pokoleń. 9 listopada, na spotkaniu kultur, będziemy się dobrze bawić dzieląc się muzyką i doświadczeniami.


9 listopada 2019 roku o godz. 18.00 Silvana Peres wystąpi w Filharmonii Śląskiej w ramach 2. edycji Fado w Katowicach. Będzie to jej pierwszy i jedyny w tym roku występ w Polsce. Więcej o wydarzeniu znajdziecie tutaj.

Patronat Honorowy nad koncertem objął Ambasador Portugalii w Warszawie Pan Luís Cabaço.
Patronat nad koncertem objął Instytut Camões w Warszawie.
Partnerami koncertu są Legalna Kultura i Hotel Vienna House Easy Katowice.
Współpraca redakcyjna: RMF Classic.
Patronat medialny: „Dziennik Zachodni”, „Nasze Miasto”, TVP Katowice, Silesia24.pl.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Portugalskie lektury na drugą połowę wakacji, czyli polecam książki, które niedawno czytałem + KONKURS

Wakacje w pełni, a oprócz wojaży to także dodatkowy czas na czytanie. Dla niektórych może to także czytanie w trakcie PODRÓŻY, bo na pewno są wśród Was tacy, którzy czytają zawsze i wszędzie i bez książki nie ruszają się z domu, jak piszący te słowa. Niektóre z opisanych poniżej książek czytałem na początku roku, a więc już jakiś czas temu, inne z kolei skończyłem przed kilkoma dniami, więc jestem w miarę na bieżąco jednak pisząc tego posta posługuję się opisami, a zwłaszcza komentarzami czytelników z portalu lubimyczytac.pl, który bardzo lubię i na którym mam konto, a opinie innych czytelników często pozwalają mi zweryfikować moje opinie o książce, przypomnieć zapomniane szczegóły albo zwyczajnie zrozumieć niejasne sytuacje opisane na przeczytanych stronach. Pewnie większość z prezentowanych poniżej książek już czytaliście, ale może się zdarzy, że podsunę komuś idealną lekturę na drugą połowę lata. Dodatkowo, dzięki uprzejmości Domu Wydawniczego Rebis ogłaszam konkurs, w któ

25 kwietnia 1974 - Rewolucja Goździków w sztuce ulicznej dzisiejszej Lizbony i wiecznie żywa pieśń Zeci Afonsa "Grândola, Vila Morena"

Źródło zdjęcia tutaj 25 kwietnia obchodzony jest w Portugalii jako rocznica Rewolucji Goździków – w tym roku już 41. W skrócie można powiedzieć, że był to wojskowy zamach stanu, który doprowadził do obalenia w Portugalii dyktatury Marcelo Cayetano (następcy Antónia Salazara). Nazwa, całkiem przyjemna dla ucha, pochodzi stąd, że żołnierzom wtykano w lufy karabinów właśnie goździki, a całe wydarzenie przebiegło niemal bezkrwawo – zginęły cztery osoby (z rąk tajnej policji DGS – Generalna Dyrekcja Bezpieczeństwa, dawna PIDE – Policja Międzynarodowa i Ochrony Państwa, podczas oblężenia jej siedziby). Następstwem tych wydarzeń była też dekolonizacja portugalskich terytoriów w Afryce i Azji oraz rozpoczęcie procesu demokratyzacji systemu politycznego Portugalii, w której od 1945 r. istniała dyktatura wprowadzona przez Antónia Salazara. Zaczęło się od tego, że 25 kwietnia tuż po północy lizbońska rozgłośnia radiowa Rinasenza nadała zakazaną przez cenzurę pieśń Grândola, Vila Morena

Mariola Landowska - polska malarka w Portugalii (i jej wystawa Mundo Colorido w Open Gallery Moniki Krupowicz w Szczecinie)

Pracownia Marioli Landowskiej w Paço de Arcos Mariola Landowska jest polską malarką mieszkającą i pracującą w Portugalii. Moja historia z twórczością Artystki to jedna z (moich) lizbońskich historii. Pewnego razu, oglądając piękne obrazy i kafle w galerii (której nazwy niestety nie pamiętam) pani z obsługi zapytała mnie, skąd jestem. Gdy usłyszała, że z Polski zapytała, czy znam twórczość Marioli Landowskiej, bo obraz który przed chwilą oglądałem to właśnie jej praca. Gdy przyszedłem do galerii następnego dnia, żeby kupić upatrzony wcześniej kafelek, pani już wiedziała że za kilka dni (bodajże 12 czerwca ubiegłego roku) miał być wernisaż wystawy prac Marioli Landowskiej Mona Lisa i inne w galerii CNAP, na który zresztą mnie zapraszała. Data wernisażu była jednak dniem mojego wylotu z Lizbony do Polski. Po powrocie oczywiście zapoznałem się z twórczością tej znakomitej (teraz już to wiem) malarki, odnalazłem jej profil na Facebooku oraz stronę internetową. Wiele obrazów, które og