Przejdź do głównej zawartości

Koncert Marizy w Barbican Centre, Londyn 16.03.2015 r.

Londyn, poniedziałkowy spacer po stolicy Wielkiej Brytanii, kilka godzin przed koncertem. Przemierzając ulice tego intrygującego miasta zastanawiam się, jakie utwory usłyszę wieczorem na koncercie. Wszędzie kładą się dywany żonkili, nieśmiało kwitną pierwsze magnolie – może więc Primavera? Nad głowami ciemne deszczowe chmury – w Londynie to niemal codzienność, ale czyżby dziś zapowiedź utworu Chuva? Jednocześnie tęsknię do Alfamy, gdzie na pewno nie pada – większe prawdopodobieństwo, że usłyszę jakąś gitarę albo inne dźwięki tęsknego fado. Od razu przychodzą mi na myśl dwa utwory – O Silêncio da Guitarra i Vielas de Alfama… Ale, ale… już wieczorem zapowiada się uczta fado, być może z wymienionymi utworami, tymczasem zostało jeszcze parę chwil na rozkoszowanie się Londynem.
(źródło zdjęcia tutaj)

Koncert, zaplanowany na godz. 19.30, rozpoczyna się z lekkim opóźnieniem. Jednak na scenę, zamiast spodziewanej Marizy wychodzi… Simon Broughton – przyjaciel Artystki i jednocześnie reżyser filmu Mariza – Fado (polski tytuł Mariza i dzieje fado, można go zobaczyć tutaj). Krótko opowiada o Marizie, początkach jej kariery i ich przyjaźni oraz o filmie. Mówi też, że program występu przewiduje 90 minut muzyki fado. Zapowiada się nieźle. Jeszcze przed koncertem wszędzie słychać rozmowy po portugalsku, ale gdy na scenę wchodzi gwiazda wieczoru i przemawia w swoim ojczystym języku okazuje się, że na sali jest co najmniej połowa, a może nawet dwie trzecie jej rodaków, którzy przebywając na emigracji, stęsknieni przeżyć związanych z portugalską kulturą, tłumnie przybyli do Barbicanu, wcześniej w błyskawicznym tempie wykupując bilety („rozeszły” się jeszcze w grudniu).
Mariza zazwyczaj ubiera się na występy w długie szykowne kreacje, tak było i tym razem – na scenę wkroczyła w czerwonej zwiewnej sukni, co widać na zdjęciach. Wybrzmiewają pierwsze dźwięki gitary portugalskiej, później dołącza do niej klasyczna i basowa, a zaraz po nich Mariza rozpoczyna koncert pięknym utworem Promote, Jura pochodzącym z płyty Fado Tradicional (2010). A potem posypały się największe przeboje, o ile można tak powiedzieć o utworach fado. Nie zabrakło wspomnianego wcześniej Chuva (Fado Em Mim, 2011) – wybrzmiało jako czwarty utwór, Primavera było w dalszej kolejności. Nie zabrakło Meo Fado MeoTransparente (Mariza, 2005), Fado Curvo, Primavera, Retrato (Fado Curvo, 2003), było też Loucura, Poetas, Terra d'Água, Oiça Lá Ó Senhor Vinho, O Gente Da Minha Terra, Barco Negro (Fado Em Mim, 2001), Beijo de Saudade – wykonane tylko przy akompaniamencie perkusji (Terra, 2008), Boa Noite Solidão, Rosa da Madragoa (Fado Tradicional) i wiele innych.
Przy utworze Rosa Branca (Terra, 2008) Mariza postanowiła zaprosić do śpiewania publiczność. Próby nauki nieportugalskojęzycznej publiczności dwóch wersów piosenki trwały dobrych parę minut, jednak zakończyły się sukcesem i po chwili cała sala wyśpiewała Colha a rosa Branca / Ponha a rosa ao peito, co sprawiło Artystce nieukrywaną radość (tutaj krótki filmik).
W ogóle przez cały wieczór gwiazda miała świetny kontakt z publicznością, który miał dosłowną kulminację podczas ostatniego utworu. Mariza zeszła wówczas ze sceny i uścisnęła dłonie chyba ze stu fanom z pierwszych rzędów, oferując im prywatne Obrigado.
Jednak zanim ostatnia piosenka – jeszcze trochę się działo. Należy zaznaczyć, że występy Marizy znacząco odbiegają od tradycyjnych wykonań muzyki fado. Widoczne na pierwszy rzut oka innowacje to gitara basowa (na której w Londynie grał Yami) i perkusja (tradycyjnie są tylko gitara klasyczna i gitara portugalska). A sama Mariza pląsa po scenie (pozwalam sobie tutaj użyć określenia, które stosuje w takich sytuacjach Marcin Kydryński, co słuchacze jego trójkowej audycji zdążyli zapewne zauważyć), podryguje i wykonuje inne taneczne kroki. W tradycyjnym fado artystka stoi pomiędzy gitarzystami, nieznacznie z tyłu, często na ramieniu jednego z nich trzymając rękę. Jednak Mariza jest świetna w tym co robi, jest Artystką najwyższej klasy, co zresztą pozwoliło jej usłyszeć od swoich rodaków przybyłych do barbicanu Ó Fadista (co oznacza uznanie u słuchaczy, mające wielkie znaczenie podczas tradycyjnych wykonań tego gatunku, np. d domach fado).
Wykonując utwór Retrato Artystka zdradziła, że robi to po raz ostatni (mam nadzieję, że jednak zmieni zdanie), oraz że londyński koncert jest jednym z ostatnich z tym programem. Mariza przygotowuje właśnie nową płytę, która okaże się jesienią i będzie nagrana w innym stylu – na płycie mają się znaleźć nowe wersje tradycyjnych utworów fado (dosłownie: „with a different koncept”) i kolejne koncerty będą miały inny program niż dotychczasowy. Jest więc szansa, że słuchacze gdańskiego Siesta Festivalu będą mieli okazję usłyszeć go jako jedni z pierwszych. Podczas londyńskiego koncertu pojawił się jeden nowy utwór (brzmiący mi jakoś znajomo) – początkowo miało go nie być, jednak Simonowi Broughtonowi udało się namówić wokalistkę by zaśpiewała coś z przygotowywanej płyty.
Wśród wykonywanych utworów, których było ponad dwadzieścia, i których tytułów nie byłem w stanie zapamiętać, była też piosenka É Ou Náo É z ostatniej płyty Best of (2014), a także cover Elvisa Presleya Can't Help Falling in Love, który Artystka często śpiewa podczas bisów. Bisy trwały zresztą ponad pół godziny, a na sam koniec pojawił się jeszcze raz utwór Primavera, wykonany wspólnie z zachwyconą publicznością. Koncert zakończył się kilka minut przed godz. 22.00.

Mariza była formalna, a jednocześnie spontaniczna  władcza i zarazem zabawna portugalska diva – jak napisał The Times (tutaj), która jest teraz matką dla swojego syna, wykonującą codzienne prace domowe, o czym kilka razy wspominała podczas występu. Wyjawiła też, że dziś jest szczęśliwsza niż jeszcze trzy lata temu, a jej życie diametralnie zmieniło się od czasu wydania płyty Fado Tradicional. Przede wszystkim urodziła dziecko, a potem wyszła za mąż. „Dokładnie w tej kolejności”. To wszystko jednak nie przeszkadza jej w byciu jedną z największych współczesnych gwiazd fado, o czym słuchacze przekonują się podczas kolejnych koncertów,takteżbyło w loncyńskim Barbican Centre. 
Ó Fadista!

Mariza na scenie (źródło zdjęcia tutaj)
Mariza podczas londyńskiego występu (źródło zdjęcia tutaj)
Mariza i Simon Broughton po koncercie (źródło zdjęcia tutaj)
Zdjęcie, które Mariza opublikowała na swoim Facebooku tuż przed wyjściem na scenę (źródło tutaj)
Londyn, City
Londyn, Notting Hill

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Portugalskie lektury na drugą połowę wakacji, czyli polecam książki, które niedawno czytałem + KONKURS

Wakacje w pełni, a oprócz wojaży to także dodatkowy czas na czytanie. Dla niektórych może to także czytanie w trakcie PODRÓŻY, bo na pewno są wśród Was tacy, którzy czytają zawsze i wszędzie i bez książki nie ruszają się z domu, jak piszący te słowa. Niektóre z opisanych poniżej książek czytałem na początku roku, a więc już jakiś czas temu, inne z kolei skończyłem przed kilkoma dniami, więc jestem w miarę na bieżąco jednak pisząc tego posta posługuję się opisami, a zwłaszcza komentarzami czytelników z portalu lubimyczytac.pl, który bardzo lubię i na którym mam konto, a opinie innych czytelników często pozwalają mi zweryfikować moje opinie o książce, przypomnieć zapomniane szczegóły albo zwyczajnie zrozumieć niejasne sytuacje opisane na przeczytanych stronach. Pewnie większość z prezentowanych poniżej książek już czytaliście, ale może się zdarzy, że podsunę komuś idealną lekturę na drugą połowę lata. Dodatkowo, dzięki uprzejmości Domu Wydawniczego Rebis ogłaszam konkurs, w któ

25 kwietnia 1974 - Rewolucja Goździków w sztuce ulicznej dzisiejszej Lizbony i wiecznie żywa pieśń Zeci Afonsa "Grândola, Vila Morena"

Źródło zdjęcia tutaj 25 kwietnia obchodzony jest w Portugalii jako rocznica Rewolucji Goździków – w tym roku już 41. W skrócie można powiedzieć, że był to wojskowy zamach stanu, który doprowadził do obalenia w Portugalii dyktatury Marcelo Cayetano (następcy Antónia Salazara). Nazwa, całkiem przyjemna dla ucha, pochodzi stąd, że żołnierzom wtykano w lufy karabinów właśnie goździki, a całe wydarzenie przebiegło niemal bezkrwawo – zginęły cztery osoby (z rąk tajnej policji DGS – Generalna Dyrekcja Bezpieczeństwa, dawna PIDE – Policja Międzynarodowa i Ochrony Państwa, podczas oblężenia jej siedziby). Następstwem tych wydarzeń była też dekolonizacja portugalskich terytoriów w Afryce i Azji oraz rozpoczęcie procesu demokratyzacji systemu politycznego Portugalii, w której od 1945 r. istniała dyktatura wprowadzona przez Antónia Salazara. Zaczęło się od tego, że 25 kwietnia tuż po północy lizbońska rozgłośnia radiowa Rinasenza nadała zakazaną przez cenzurę pieśń Grândola, Vila Morena

Mariola Landowska - polska malarka w Portugalii (i jej wystawa Mundo Colorido w Open Gallery Moniki Krupowicz w Szczecinie)

Pracownia Marioli Landowskiej w Paço de Arcos Mariola Landowska jest polską malarką mieszkającą i pracującą w Portugalii. Moja historia z twórczością Artystki to jedna z (moich) lizbońskich historii. Pewnego razu, oglądając piękne obrazy i kafle w galerii (której nazwy niestety nie pamiętam) pani z obsługi zapytała mnie, skąd jestem. Gdy usłyszała, że z Polski zapytała, czy znam twórczość Marioli Landowskiej, bo obraz który przed chwilą oglądałem to właśnie jej praca. Gdy przyszedłem do galerii następnego dnia, żeby kupić upatrzony wcześniej kafelek, pani już wiedziała że za kilka dni (bodajże 12 czerwca ubiegłego roku) miał być wernisaż wystawy prac Marioli Landowskiej Mona Lisa i inne w galerii CNAP, na który zresztą mnie zapraszała. Data wernisażu była jednak dniem mojego wylotu z Lizbony do Polski. Po powrocie oczywiście zapoznałem się z twórczością tej znakomitej (teraz już to wiem) malarki, odnalazłem jej profil na Facebooku oraz stronę internetową. Wiele obrazów, które og