Jurij Andruchowycz był w Lizbonie dwukrotnie - tak przynajmniej wynika z zapisków w Leksykonie - w 2000 i 2005 r. Książkę warto polecić zarówno tym, którzy odwiedzili opisywane miasta (a na pewno nie znajdzie się wielu, którzy będą znali wszystkie) i chcą sobie porównać wrażenia, jak i tym, którzy dopiero chcą poznać niektóre z nich. Każde miasto to pretekst do mniej lub bardziej, zazwyczaj bardziej ciekawej historii. Lektura miła w odbiorze, przynajmniej jak dotąd, bo całości jeszcze nie przeczytałem. Pisząc o Lizbonie, Andruchowycz przytacza własną historię związaną z pewnym napisem na ścianie w Alfamie, a całą notatkę kończy następująco: Gdyby Najwyższy Designer pozwalał każdemu z nas przed narodzeniem pojeździć po świecie i wybrać sobie przyszłą ojczyznę, to wybrałbym właśnie to piękne miejsce, w którym przekleństwo niczym nie różni się od błogosławieństwa i jest tylko jedną z jego form. Jurij Andruchowycz Leksykon miast intymnych. Swobodny podręcznik do geopoetyki i kosmo...
Stowarzyszenie Miłośników Portugalii „My Lisbon Story”