Przejdź do głównej zawartości

Kinga Rataj w Kinoteatrze Rialto - koncert z muzyką fado w Katowicach (3.10.2015 r.)



Kinga Rataj (źródło zdjęcia tutaj)

3 października w Katowicach odbył się koncert pod hasłem: Muzyka FADO w Kinoteatrze Rialto – koncert Kingi Rataj. Występ Kingi Rataj i jej zespołu zgromadził pełną salę widzów, zapewne zarówno fanów wokalistki, jak i stęsknionych dźwięków fado miłośników tej portugalskiej muzyki i portugalskiego sposobu życia. Ja początkowo należałem do tej drugiej grupy widzów, bo z twórczością występującej wczorajszego wieczoru Artystki zapoznałem się całkiem niedawno, gdy pojawiła się zapowiedź koncertu w Katowicach. Cieszę się, że występ był akurat w Rialcie – większość dotychczasowych wydarzeń w tym miejscu, w których brałem udział, należy do bardzo udanych.

Kinga Rataj występuje na scenie od dziesięciu lat, jest laureatką Grand Prix 42. Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie, na tymże festiwalu otrzymała też nagrodę prezesa TVP za najciekawszy debiut. Potem występowała na 11. Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Artystycznej w Rybniku OFPA oraz na 2. Festiwalu Twórczości Marka Grechuty – Korowód. Na obu zdobywała pierwsze nagrody. Ma za sobą udział w festiwalach zagranicznych oraz występy u boku Anny Marii Jopek, Grzegorza Turnaua czy João de Sousy. Ponoć doskonale opanowała język portugalski, w którym śpiewa fado (jak wiadomo, fado można śpiewać tylko w języku portugalskim) – do tego stopnia, że Portugalczycy biorą ją za swoją rodzimą piosenkarkę.

Na scenie w Kinoteatrze Rialto Kinga Rataj wystąpiła z zespołem w składzie: Marek Bazela (fortepian), Martin Złotnicki (gitara klasyczna), Marcin Spera (gitara basowa akustyczna) i Łukasz Kurzydło (instrumenty perkusyjne – niektóre niezwykle oryginalne o bardzo ciekawym brzmieniu). Zabrakło gitary portugalskiej, która dla mnie jest nieodłącznym elementem fado, ale zdaje się, że Kinga Rataj z towarzyszeniem tego instrumentu nie występuje (choć mogę się mylić). Zapewne zresztą trudno jest znaleźć w Polsce muzyka grającego na tym wyjątkowym instrumencie (tu też mogę się mylić). W jednym z wywiadów Artystka powiedziała zresztą, co z kolei niejako tłumaczy brak gitary portugalskiej, że nie jest rodowitą Portugalką, dlatego wybiera utwory z którymi się utożsamia, a koncert jest budowany na kontrastach – miłość, śmierć, emocje, wino... Wraz ze słuchaczami przenosi się do świata, którego na co dzień nie mamy tutaj w Polsce, a dobór instrumentarium to „nasz styl i nasze interpretacje, stąd brak gitary portugalskiej”. Zresztą, w trakcie koncertu okazało się, że jej nieobecność nie była aż tak odczuwalna…

No właśnie – nie było gitary portugalskiej, był za to fortepian i instrumenty perkusyjne, na co dzień nieobecne w tradycyjnym fado. Wykonywane utwory wymagały więc odpowiedniej aranżacji z uwzględnieniem tych instrumentów. I okazało się, że wyszło to świetnie. Choć i tak najważniejszy okazał się głos wokalistki, mocny, intensywny i po paru utworach już dla mnie rozpoznawalny, nowe instrumenty zagrały w całości bardzo dobrze, a na koncercie w Katowicach Artyści zbierali z każdym utworem coraz większe brawa.
Pojawiły się utwory zaliczające się do klasyki gatunku fado, jak nieśmiertelna Gaivota, o której wokalistka powiedziała, że i dla niej jest to utwór bardzo ważny (a wykonywali go chyba wszyscy, począwszy od Amálii Rodrigues, przez Dulce Pontes, Carlosa do Carmo na Luli Pena kończąc). Było sporo utworów rozsławionych przez Marizę, m.in. popularna i zawsze porywająca publiczność Rosa Branca czy wzruszające Meu fado. Z kolei w Barco Negra głos Kingi Rataj bardzo przypominała samą Marizę (co w tym wypadku należy uznać za zaletę, przynajmniej moim zdaniem). Ucieszyła mnie obecność w repertuarze dwóch utworów Any Moury, na dodatek niespodziewany dla mnie wybór utworu A Penumbra, jednego z moich „naj” w ogóle – utwór trudny zarówno do wykonania, jak i w odbiorze (jak zapowiedziała piosenkę gwiazda wieczoru, jest ona o śmierci). Kinga Rataj wykonała go bardzo pięknie, wręcz dostojnie, z wyczuwalną wrażliwością... Z kolei Desfado ponownie rozruszało publiczność – jest to utwór nieco odbiegający od typowego fado, co nie przeszkodziło Portugalczykom w pokochaniu go, a Anie Mourze w zebraniu wielu nagród w dziedzinie fado. Kinga Rataj wykonała tę piosenkę także na bis, co było doskonałym wyborem. As meninas dos meus olhos z kolei zyskało całkiem nową świeżą formę, za co Kindze Rataj i zespołowi należą się wielkie brawa. Na uznanie zasługuje też genialne wykonanie Tive um coração pedri-o z repertuaru Amálii Rodrigues. 

Pośród portugalskich utworów podczas wczorajszego koncertu pojawiły się też inne piosenki, m.in. z repertuaru Cesarii Evory czy kołysanka Marka Grechuty. Bardzo piękny był utwór napisany specjalnie dla Artystki – Piosenka o czasie. Można się zakochać od pierwszego słuchania…
Artystka chyba oczarowała katowicką publiczność, co było widać po reakcjach w czasie występu, jak i podsłuchanych komentarzach po nim. Koncert trwał półtorej godziny, może odrobinę dłużej, choć gdy wokalistka zapowiedziała ostatni utwór wydawało się, że dopiero co wyszła na scenę… Wieczór zaliczam do bardzo udanych, Kindze Rataj gratuluję świetnej formuły koncertu, talentu oczywiście też, no a sobie życzę pojawienia się na kolejnych wydarzeniach z udziałem wyżej wymienionych Artystów. Tak jak i Czytelnikom tego bloga :-)
Zdjęcia z koncertu pojawiły się już na stronie netfan.pl. 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Portugalskie lektury na drugą połowę wakacji, czyli polecam książki, które niedawno czytałem + KONKURS

Wakacje w pełni, a oprócz wojaży to także dodatkowy czas na czytanie. Dla niektórych może to także czytanie w trakcie PODRÓŻY, bo na pewno są wśród Was tacy, którzy czytają zawsze i wszędzie i bez książki nie ruszają się z domu, jak piszący te słowa. Niektóre z opisanych poniżej książek czytałem na początku roku, a więc już jakiś czas temu, inne z kolei skończyłem przed kilkoma dniami, więc jestem w miarę na bieżąco jednak pisząc tego posta posługuję się opisami, a zwłaszcza komentarzami czytelników z portalu lubimyczytac.pl, który bardzo lubię i na którym mam konto, a opinie innych czytelników często pozwalają mi zweryfikować moje opinie o książce, przypomnieć zapomniane szczegóły albo zwyczajnie zrozumieć niejasne sytuacje opisane na przeczytanych stronach. Pewnie większość z prezentowanych poniżej książek już czytaliście, ale może się zdarzy, że podsunę komuś idealną lekturę na drugą połowę lata. Dodatkowo, dzięki uprzejmości Domu Wydawniczego Rebis ogłaszam konkurs, w któ

25 kwietnia 1974 - Rewolucja Goździków w sztuce ulicznej dzisiejszej Lizbony i wiecznie żywa pieśń Zeci Afonsa "Grândola, Vila Morena"

Źródło zdjęcia tutaj 25 kwietnia obchodzony jest w Portugalii jako rocznica Rewolucji Goździków – w tym roku już 41. W skrócie można powiedzieć, że był to wojskowy zamach stanu, który doprowadził do obalenia w Portugalii dyktatury Marcelo Cayetano (następcy Antónia Salazara). Nazwa, całkiem przyjemna dla ucha, pochodzi stąd, że żołnierzom wtykano w lufy karabinów właśnie goździki, a całe wydarzenie przebiegło niemal bezkrwawo – zginęły cztery osoby (z rąk tajnej policji DGS – Generalna Dyrekcja Bezpieczeństwa, dawna PIDE – Policja Międzynarodowa i Ochrony Państwa, podczas oblężenia jej siedziby). Następstwem tych wydarzeń była też dekolonizacja portugalskich terytoriów w Afryce i Azji oraz rozpoczęcie procesu demokratyzacji systemu politycznego Portugalii, w której od 1945 r. istniała dyktatura wprowadzona przez Antónia Salazara. Zaczęło się od tego, że 25 kwietnia tuż po północy lizbońska rozgłośnia radiowa Rinasenza nadała zakazaną przez cenzurę pieśń Grândola, Vila Morena

Mariola Landowska - polska malarka w Portugalii (i jej wystawa Mundo Colorido w Open Gallery Moniki Krupowicz w Szczecinie)

Pracownia Marioli Landowskiej w Paço de Arcos Mariola Landowska jest polską malarką mieszkającą i pracującą w Portugalii. Moja historia z twórczością Artystki to jedna z (moich) lizbońskich historii. Pewnego razu, oglądając piękne obrazy i kafle w galerii (której nazwy niestety nie pamiętam) pani z obsługi zapytała mnie, skąd jestem. Gdy usłyszała, że z Polski zapytała, czy znam twórczość Marioli Landowskiej, bo obraz który przed chwilą oglądałem to właśnie jej praca. Gdy przyszedłem do galerii następnego dnia, żeby kupić upatrzony wcześniej kafelek, pani już wiedziała że za kilka dni (bodajże 12 czerwca ubiegłego roku) miał być wernisaż wystawy prac Marioli Landowskiej Mona Lisa i inne w galerii CNAP, na który zresztą mnie zapraszała. Data wernisażu była jednak dniem mojego wylotu z Lizbony do Polski. Po powrocie oczywiście zapoznałem się z twórczością tej znakomitej (teraz już to wiem) malarki, odnalazłem jej profil na Facebooku oraz stronę internetową. Wiele obrazów, które og