Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2017

Marcin Kydryński „Muzyka moich ulic. Lizbona” + KONKURS

Najnowsza książka Marcina Kydryńskiego nie jest całkiem nowa. To właściwie powtórne wydanie książki Lizbona. Muzyka moich ulic , która ukazała się w 2013 r. W nowym wydaniu zmienił się format książki i zdjęcie na okładce (w poprzednim znalazło się ono wewnątrz książki). Są też nowe zdjęcia, a niektórych starych brakuje. Nie ma też numeracji rozdziałów. To na pierwszy rzut oka. I niech to na razie wystarczy. Porównania nie są aż tak istotne, zwłaszcza że nie pisałem tutaj o poprzedniej książce (gdy ją czytałem, nie było jeszcze tego bloga). Autor, w tekście na okładce, wyraża nadzieję, że jego historia może być pomocna osobom, które wyruszą do Lizbony i wybiorą się na długie spacery po tym pięknym mieście jego śladami. I rzeczywiście, książka będzie pomocna. Tym, którzy w stolicy Portugalii byli chociażby raz pozwoli na wspominanie odwiedzanych miejsc, może spotykanych ludzi, słyszanych dźwięków i odczuwanych zapachów. Tym, którzy się wybiorą w przyszłości narysuje piękny obraz Liz

Porywający koncert Any Moury we Wrocławiu (8 kwietnia 2017 r.)

Sobotni występ Any Moury we Wrocławiu był co najmniej trzecim koncertem Artystki w tym mieście – poprzednio Ana wystąpiła we Wrocławiu w marcu 2015 r. w ramach Ethno Jazz Festivalu. Tym razem przyjechała do Narodowego Forum Muzyki, by promować ostatnią płytę Moura . Był to bardzo udany koncert, podobał mi się dużo bardziej niż ten bielski z ubiegłego roku (pisałem o nim tutaj ) i chyba nawet bardziej niż ten w Wiedniu, na którym byłem – też w ubiegłym roku ( tutaj ). Być może miała znaczenie reakcja publiczności, która we Wrocławiu reagowała na kolejne utwory dużo bardziej entuzjastycznie niż w Bielsku-Białej. Program koncertu był bardzo podobny. Nie jestem pewny czy dobrze zapamiętałem kolejność utworów, ale to w sumie nie jest aż tak istotne... Zaczęło się od niesamowitego  Moura Encantada (muz. Fado Cravo, sł. Manuela de Freitas), którego wersja live wywołuje gęsią skórkę i wprowadza fantastyczną atmosferę, która utrzymuje się przez cały koncert. Kolejnym utworem było liry