O tym, że Lizbona jest miejscem niezwykłym nie trzeba przekonywać nikogo. A już na pewno nie tych, którzy w jakikolwiek sposób zetknęli się z tym miastem, nie mówiąc już o osobach, które miały przyjemność doświadczyć portugalskiej stolicy na własnej skórze. Jakże przyjemne były to zapewne doświadczenia, dostarczające różnego rodzaju doznań, które sumując się rozpalają wielką sympatię do tego pięknego miasta. W moim przypadku była to miłość od pierwszego spojrzenia, już w taksówce z lotniska wiedziałem, że chcę tu wracać tak często, jak tylko będzie to możliwe. A z każdą kolejną minutą pobytu uświadamiałem sobie, że nie było to mylne wrażenie, przelotna miłość czy krótki wakacyjny romans. Chociaż wracam tu głównie w wakacje. Dziś wiem, że jest to stałe uczucie, głęboko osadzone w moim wnętrzu i nawet niespecjalnie pielęgnowane. Jakoś samo się rozrasta, ukorzenia i trwale jest we mnie. Poprzez muzykę z Portugalii, książki, które mniej lub bardziej nawiązują do Lizbony i całej Portugalii, czy filmy, które co jakiś czas pojawiają się w zasięgu odtwarzacza. A także, może przede wszystkim, przez wspomnienia - te w głowie, i te na zdjęciach, które mam zamiar przelewać co jakiś czas na strony tego bloga. Życzę przyjemnej lektury!
* Tytuł zaczerpnięty z utworu Anny Marii Jopek Lizbona moja miłość (Sobremesa 2011)
Komentarze
Prześlij komentarz