Przejdź do głównej zawartości

Podniebna Portugalia

Bartolomeu Lourenço de Gusmão (źródło zdjęcia tutaj)
Ludzkość od wieków pragnęła zdobywać nowe tereny, morza, lądy, niebo, gwiazdy i dalej, gdzie wzrok nie sięga. Jak wiadomo, dzięki Portugalczykom rozpoczął się proces stopniowej globalizacji poprzez ich wyprawy do Indii, Brazylii itd. Jednak Portugalczycy byli również prekursorami podboju przestworzy. Zapewne niejeden marzył o tym, by wznieść się w powietrze i szybować niczym mewy krążące nad wysokimi klifami Nazaré. Spoglądając w niebo nie szukali jedynie znaków Gwiazdy Polarnej, ale również natchnienia i pomysłu, który pomógłby im wznieść się wysoko w kierunku chmur. 

Chciałbym Wam przybliżyć postać portugalskiego księdza Bartolomeu Lourenço de Gusmão. Wokół tego Brazylijczyka (z urodzenia) narosło wiele legend, jednak jedno jest pewne. Był on prekursorem budowy aerostatów, czyli statków powietrznych napełnionych gazem lżejszym od powietrza. Był rok 1701 kiedy to Gusmão opuścił zakon jezuitów w Bahia i przeprowadził się do Portugalii. Była to postać niezwykle ciekawa i barwna. W Coimbrze studiował filologię, matematykę oraz został doktorem prawa kanonicznego. Dzięki zachowanemu pamiętnikowi przeora kościoła Lorento w Lizbonie, Francisco Leitão Ferreira, możemy dowiedzieć się, że 19 kwietnia 1709 roku wydano patent na machinę latającą dzieła Gusmão. Czytamy w niej: „On (Gusmão) dokonał próby 8 sierpnia tego roku 1709 na dziedzińcu Casa da India w obecności Jego Królewskiej Mości, wielu szlachetnie urodzonych oraz innych, z kulą, która łagodnie wznosiła się na wysokość Salla das Embaixadas i w taki sam sposób opadła, podniesiona za pomocą łatwopalnego materiału, który wynalazca sam podpalił”. Co ciekawe,  pod tym tekstem widnieje dopisek: „Próbę przeprowadzono w Salla das Embaixadas”. Zatem próbę przeprowadzono nie na dziedzińcu, ale w środku wspomnianej Sali. Można dywagować, jaki był powód zmiany miejsca tej prezentacji. Może zmiana pogody, może chęć ukrycia swego eksperymentu przed oczami wielu osób mogących wykorzystać tę obserwację do przeprowadzenia własnych prac przypisując sobie zasługi lub zwyczajnie szpiegów. Co do samego patentu, znajduje się on w Archiwum Państwowym w Lizbonie. Dokument zakładał, że będzie to machina latająca mogąca pokonać dystans 200 mil w ciągu 24 godzin. Sam patent był skierowany do Króla Jana V. Zatem król pełnił w tym czasie rolę Urzędu Patentowego. Patent ten mówi, jakie będą korzyści polityczne z posiadania takich machin latających, jakżeby inaczej, do celów militarnych. 
Kolejne źródło mówiące o tym wydarzeniu znajduje się w bibliotece uniwersytetu w Coimbrze. Pochodzi ono z 1724 roku i relacjonuje to wydarzenie dokładniej. Był to model latający, składający się z płótna wypełnianego gorącym gazem, pochodzącym ze spalania przeróżnych alkoholi, wlewanych do łódeczki umieszczonej pod płótnem. Co ciekawe, nie odbyło się to bez wypadku. Model ten wznosił się i opadał. W trakcie jednego z takich lotów ku dołowi zajęły się ogniem zasłony. Na szczęście Jego Królewska Mość nie poczuł się dotknięty tym faktem − może nie podobały się mu te zasłony ;-) Jakkolwiek trzy źródła, jakie znajdują się w różnych miejscach w Portugalii, są wiarygodne i wskazują, że Portugalczycy prowadzili swe badania nad lotami w kierunku chmur 74 lata przed słynnym pokazem francuskich braci Montgolfier. Sam eksperyment został uwieczniony na płótnie przez brazylijskiego malarza Bernardino de Souza Pererira


Pierwsze doświadczenia z balonem Bartholomeu Lourenço de Gusmão na obrazie Bernardino de Souza Pereriry (źródło zdjęcia tutaj)
Obraz znajduje się obecnie w Museu Paulista da Universidade de São Paulo. Dalsze eksperymenty Gusmão są nieznane. Również losy samego księdza są tajemnicze. Z 1736 roku pochodzą dwa źródła, mówiące że Gusmão wzniósł się w powietrze w balonie swojej konstrukcji napełnionym gorącym powietrzem. Miało to miejsce na placu w pobliżu pałacu również w obecności Jego Królewskiej Mości. Próba zakończyła się fiaskiem, gdy osoby trzymające liny powiązane z balonem nie zdołały go utrzymać i statek uderzył w budynek, pękł i spadł na ziemię. Nie zachowały się jednak inne wiarygodne źródła z tego wydarzenia, ani nie zostało to uwiecznione na płótnie żadnego z artystów. Gusmão zmarł w Toledo w Hiszpanii w wieku 39 lat. Istnieje kilka hipotez dotyczących jego ucieczki do sąsiedniego kraju, porzucającego swe prace. Jedną z nich jest inkwizycja ścigająca go za jego wynalazki. Inna hipoteza mówi, że załamał się po tym, kiedy ludzie drwili z niego i jego kilku nieudanych prób. Gusmão był Brazylijczykiem, jednak dopiero w 2004 roku jego ciało spoczęło w tym kraju w Katedrze Metropolitalnej w São Paulo. 
Pomysły Gusmão wyprzedzały dokonania innych wynalazców w dziedzinie aerostatów o kilkadziesiąt lat. Mimo że pochodził z Brazylii, dokonał wielkich rzeczy dla Portugalii, kraju wizjonerów i zdobywców świata. 

tekst: Krzysztof Rosenberger


Tablica upamiętniająca przeniesienie ciała Bartolomeu do São Paulo (źrodło zdjęcia tutaj)
Dziś możemy sobie wyobrazić wizję tego portugalsko-brazylijskiego odkrywcy przylatując do Lizbony. Piloci samolotów bardzo często wykonują dodatkowe okrążenie nad stolicą Portugalii, Tagiem i Costa da Caparicą, ukazujące ten niesamowity widok, jaki zapewne chciał ujrzeć także Bartolomeu, projektując swój wizjonerski wynalazek.






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Portugalskie lektury na drugą połowę wakacji, czyli polecam książki, które niedawno czytałem + KONKURS

Wakacje w pełni, a oprócz wojaży to także dodatkowy czas na czytanie. Dla niektórych może to także czytanie w trakcie PODRÓŻY, bo na pewno są wśród Was tacy, którzy czytają zawsze i wszędzie i bez książki nie ruszają się z domu, jak piszący te słowa. Niektóre z opisanych poniżej książek czytałem na początku roku, a więc już jakiś czas temu, inne z kolei skończyłem przed kilkoma dniami, więc jestem w miarę na bieżąco jednak pisząc tego posta posługuję się opisami, a zwłaszcza komentarzami czytelników z portalu lubimyczytac.pl, który bardzo lubię i na którym mam konto, a opinie innych czytelników często pozwalają mi zweryfikować moje opinie o książce, przypomnieć zapomniane szczegóły albo zwyczajnie zrozumieć niejasne sytuacje opisane na przeczytanych stronach. Pewnie większość z prezentowanych poniżej książek już czytaliście, ale może się zdarzy, że podsunę komuś idealną lekturę na drugą połowę lata. Dodatkowo, dzięki uprzejmości Domu Wydawniczego Rebis ogłaszam konkurs, w któ

25 kwietnia 1974 - Rewolucja Goździków w sztuce ulicznej dzisiejszej Lizbony i wiecznie żywa pieśń Zeci Afonsa "Grândola, Vila Morena"

Źródło zdjęcia tutaj 25 kwietnia obchodzony jest w Portugalii jako rocznica Rewolucji Goździków – w tym roku już 41. W skrócie można powiedzieć, że był to wojskowy zamach stanu, który doprowadził do obalenia w Portugalii dyktatury Marcelo Cayetano (następcy Antónia Salazara). Nazwa, całkiem przyjemna dla ucha, pochodzi stąd, że żołnierzom wtykano w lufy karabinów właśnie goździki, a całe wydarzenie przebiegło niemal bezkrwawo – zginęły cztery osoby (z rąk tajnej policji DGS – Generalna Dyrekcja Bezpieczeństwa, dawna PIDE – Policja Międzynarodowa i Ochrony Państwa, podczas oblężenia jej siedziby). Następstwem tych wydarzeń była też dekolonizacja portugalskich terytoriów w Afryce i Azji oraz rozpoczęcie procesu demokratyzacji systemu politycznego Portugalii, w której od 1945 r. istniała dyktatura wprowadzona przez Antónia Salazara. Zaczęło się od tego, że 25 kwietnia tuż po północy lizbońska rozgłośnia radiowa Rinasenza nadała zakazaną przez cenzurę pieśń Grândola, Vila Morena

Mariola Landowska - polska malarka w Portugalii (i jej wystawa Mundo Colorido w Open Gallery Moniki Krupowicz w Szczecinie)

Pracownia Marioli Landowskiej w Paço de Arcos Mariola Landowska jest polską malarką mieszkającą i pracującą w Portugalii. Moja historia z twórczością Artystki to jedna z (moich) lizbońskich historii. Pewnego razu, oglądając piękne obrazy i kafle w galerii (której nazwy niestety nie pamiętam) pani z obsługi zapytała mnie, skąd jestem. Gdy usłyszała, że z Polski zapytała, czy znam twórczość Marioli Landowskiej, bo obraz który przed chwilą oglądałem to właśnie jej praca. Gdy przyszedłem do galerii następnego dnia, żeby kupić upatrzony wcześniej kafelek, pani już wiedziała że za kilka dni (bodajże 12 czerwca ubiegłego roku) miał być wernisaż wystawy prac Marioli Landowskiej Mona Lisa i inne w galerii CNAP, na który zresztą mnie zapraszała. Data wernisażu była jednak dniem mojego wylotu z Lizbony do Polski. Po powrocie oczywiście zapoznałem się z twórczością tej znakomitej (teraz już to wiem) malarki, odnalazłem jej profil na Facebooku oraz stronę internetową. Wiele obrazów, które og