Przejdź do głównej zawartości

Antonio Muñoz Molina: „Zima w Lizbonie" – kryminał na zimowy wieczór

Akcja powieści rozpoczyna się w Madrycie, w jednym z klubów nocnych, gdzie przygrywa się jazz. Klub nazywał się Metropolitano, a grywał w nim Santiago Biralbo. Właściwie w momencie, gdy poznajemy bohaterów, Biralbo nazywa się już Giacomo Dolphin, a w Metropolitano gra razem z dwójką innych muzyków tworzących razem grupę Giacomo Dolphin Trio.

Podczas wielu nocnych spotkań w tym madryckim klubie Biralbo opowiada narratorowi swoją historię, która doprowadziła go do tego miejsca. Narrator jest jego dawnym przyjacielem, a panowie nie widzieli się przeszło dwa lata. Cała opowiadana historia i składające się na nią obrazy łączą się z mniejszych opowieści, w których jedną z głównych ról odgrywa sztuka, a raczej nielegalny handel pewnym cennym obrazem. Przez całą mroczną historię przeplata się też muzyka, jazz grywany w Madrycie i w San Sebastián. Także Lizbonie. Oczywiście w historii tego pokroju nie mogłoby zabraknąć wątku miłosnego. I nie zabrakło. Wszystkie mroczne opowieści Biralba łączą się wokół wątku jego miłości do Lukrecji. Miłości dramatycznej i niemal niemożliwej do spełnienia, gdyż Lukrecja jest mężatką, a jej mąż to niezbyt przyjemny osobnik, handlarz sztuką i niezwykle zazdrosny o ukochaną mężczyzna. W pewnym sensie jest to miłosna powieść kryminalna, zresztą oceńcie sami.

Mimo pomieszania wątków miłosnego z przestępczym i okraszenia go jazzem, akcja książki posuwa się do przodu niespiesznie, trochę w tempie, w jakim ktoś rzeczywiście mógłby ciemną nocą w muzycznym klubie przy drinku i odpalanych kolejnych papierosach opowiadać historię swojego życia. A Lizbona, mimo iż przywoływana kilkakrotnie, pojawia się w tej opowieści dopiero pod koniec. Była marzeniem Lukrecji, tam chciała uciec z Biralbo i rozpocząć nowe życie. Czy jej się to udało? Wcześniej niż samo miasto pojawia się utwór pod tytułem Lizbona, skomponowany dla Lukrecji przez kochanka, który wzmaga jej marzenie o tym mieście. Dodam jeszcze, że niemałe znaczenie dla akcji ma też Birma. Ale czym ona jest w tej powieści? Pozostawiam to do indywidualnego odkrycia. Jak i to, którego obrazu Cézanne’a dotyczy wątek z handlem sztuką.

Biralbo zjawia się w Lizbonie i zaskakuje go jej przejrzystość − spodziewał się, że miasto będzie zasnute mgłą jak zimowe San Sebastián czy Paryż. Obserwuje czerwone dachy zabudowań, spaceruje po ślepych uliczkach i schodkach, odwiedza tarasy i place z pomnikami i mrocznymi zabudowaniami, pośród których stara się wypatrzyć Lukrecję. Lizbona to jednak nie jedyne miejsce akcji w Portugalii. Bohater przemieszcza się pociągiem odjeżdżającym z lizbońskiego dworca Cais do Sodre do Cascais. Dowiadujemy się przy okazji, jak wyglądały pociągi tej relacji w latach 80. XX w., i jak przebiegała nocna podróż Biralba. Dodam tylko, że była bardzo niebezpieczna i mogła być ostatnią w życiu jazzmana.


Autor książki, Antonio Muñoz Molina, to urodzony w 1956 r. w Úbeda 
Antonio Muñoz Molina (źródło zdjęcia tutaj)
hiszpański pisarz. Zima w Lizbonie to jego druga powieść, która doczekała się od 1987 r. prawie trzydziestu wznowień. Pisarz jest członkiem Królewskiej Akademii Hiszpańskiej, laureatem wielu nagród hiszpańskich i międzynarodowych. W Polsce ukazało się kilka tytułów książek Moliny, oprócz Zimy w Lizbonie m.in. Jeździec polski, Wiatr księżyca, We mgle czasów, czy Nieobecność Blanki.


Antonio Muñoz Molina; przeł. Wojciech Charchalis
Zima w Lizbonie
Seria z Piramidą
Wydawnictwo Historia i Sztuka 1995

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Portugalskie lektury na drugą połowę wakacji, czyli polecam książki, które niedawno czytałem + KONKURS

Wakacje w pełni, a oprócz wojaży to także dodatkowy czas na czytanie. Dla niektórych może to także czytanie w trakcie PODRÓŻY, bo na pewno są wśród Was tacy, którzy czytają zawsze i wszędzie i bez książki nie ruszają się z domu, jak piszący te słowa. Niektóre z opisanych poniżej książek czytałem na początku roku, a więc już jakiś czas temu, inne z kolei skończyłem przed kilkoma dniami, więc jestem w miarę na bieżąco jednak pisząc tego posta posługuję się opisami, a zwłaszcza komentarzami czytelników z portalu lubimyczytac.pl, który bardzo lubię i na którym mam konto, a opinie innych czytelników często pozwalają mi zweryfikować moje opinie o książce, przypomnieć zapomniane szczegóły albo zwyczajnie zrozumieć niejasne sytuacje opisane na przeczytanych stronach. Pewnie większość z prezentowanych poniżej książek już czytaliście, ale może się zdarzy, że podsunę komuś idealną lekturę na drugą połowę lata. Dodatkowo, dzięki uprzejmości Domu Wydawniczego Rebis ogłaszam konkurs, w któ

25 kwietnia 1974 - Rewolucja Goździków w sztuce ulicznej dzisiejszej Lizbony i wiecznie żywa pieśń Zeci Afonsa "Grândola, Vila Morena"

Źródło zdjęcia tutaj 25 kwietnia obchodzony jest w Portugalii jako rocznica Rewolucji Goździków – w tym roku już 41. W skrócie można powiedzieć, że był to wojskowy zamach stanu, który doprowadził do obalenia w Portugalii dyktatury Marcelo Cayetano (następcy Antónia Salazara). Nazwa, całkiem przyjemna dla ucha, pochodzi stąd, że żołnierzom wtykano w lufy karabinów właśnie goździki, a całe wydarzenie przebiegło niemal bezkrwawo – zginęły cztery osoby (z rąk tajnej policji DGS – Generalna Dyrekcja Bezpieczeństwa, dawna PIDE – Policja Międzynarodowa i Ochrony Państwa, podczas oblężenia jej siedziby). Następstwem tych wydarzeń była też dekolonizacja portugalskich terytoriów w Afryce i Azji oraz rozpoczęcie procesu demokratyzacji systemu politycznego Portugalii, w której od 1945 r. istniała dyktatura wprowadzona przez Antónia Salazara. Zaczęło się od tego, że 25 kwietnia tuż po północy lizbońska rozgłośnia radiowa Rinasenza nadała zakazaną przez cenzurę pieśń Grândola, Vila Morena

Mariola Landowska - polska malarka w Portugalii (i jej wystawa Mundo Colorido w Open Gallery Moniki Krupowicz w Szczecinie)

Pracownia Marioli Landowskiej w Paço de Arcos Mariola Landowska jest polską malarką mieszkającą i pracującą w Portugalii. Moja historia z twórczością Artystki to jedna z (moich) lizbońskich historii. Pewnego razu, oglądając piękne obrazy i kafle w galerii (której nazwy niestety nie pamiętam) pani z obsługi zapytała mnie, skąd jestem. Gdy usłyszała, że z Polski zapytała, czy znam twórczość Marioli Landowskiej, bo obraz który przed chwilą oglądałem to właśnie jej praca. Gdy przyszedłem do galerii następnego dnia, żeby kupić upatrzony wcześniej kafelek, pani już wiedziała że za kilka dni (bodajże 12 czerwca ubiegłego roku) miał być wernisaż wystawy prac Marioli Landowskiej Mona Lisa i inne w galerii CNAP, na który zresztą mnie zapraszała. Data wernisażu była jednak dniem mojego wylotu z Lizbony do Polski. Po powrocie oczywiście zapoznałem się z twórczością tej znakomitej (teraz już to wiem) malarki, odnalazłem jej profil na Facebooku oraz stronę internetową. Wiele obrazów, które og