Przejdź do głównej zawartości

„Moura" – nowa płyta Any Moury

zdjęcie z okładki płyty (źródło zdjęcia tutaj)
27 listopada ukazał się nowy album Any Moury zatytułowany Moura – dokładnie tak jak nazwisko wokalistki, ale także tytuł utworu, który na płycie ma numer 13. Tytuł płyty odzwierciedla też poniekąd utwór numer jeden  Moura Encantada, który brzmi tak samo, jak nazwa istoty nadprzyrodzonej z bajek folkloru portugalskiego i galicyjskiego. Także okładka płyty, której autorem jest artysta o pseudonimie Ignasi, ma nawiązywać do transformacji i odkrywania na nowo. 
Na płycie w jej podstawowym wydaniu znalazło się trzynaście utworów, na wydaniu w edycji specjalnej FNAC znalazły się jeszcze dwa dodatkowe utwory, w tym jeden śpiewany w języku angielskim (ta wersja albumu dostępna jest na stronie fnac.pt). Wszystkie pozostałe utwory Ana Moura wykonuje w swoim ojczystym języku portugalskim (na poprzedniej płycie znalazły się trzy utwory śpiewane po angielsku, w tym piękny Dream of Fire, do którego Artystka sama napisała słowa i muzykę i której w nagraniu towarzyszył Herbie Hancock). Jest to szósty album Artystki. Poprzedni Desfado ukazał się w listopadzie 2012 r. i do tej pory pokrył się w pięciokrotnie platyną co daje najlepiej sprzedającą się płytę portugalskiego artysty w ostatnim dziesięcioleciu. Niby nie chodzi o liczby i pozycje na listach, a jednak dobrze wiedzieć, że ta wspaniała płyta spodobała się tak licznemu gronu odbiorców i jednocześnie postawiła Anę Mourę na czele portugalskich artystów. Być może podobny sukces powtórzy Moura – na razie już przed premierą płyta była złota, a kilka dni temu pokryła się platyną. Poza Portugalią płyta nie jest jeszcze dostępna – ma się to zmienić w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2016 roku. Do tego czasu będę już posiadaczem krążka wydanego w Portugalii, na razie jednak udało mi się posłuchać płyty dzięki uprzejmości pewnej osoby, za co serdecznie Jej dziękuję.

Wśród autorów piosenek z płyty Moura znaleźli się Carlos Tê (O Meu Amor Foi Para o Brasil), z którym Artystka współpracowała po raz pierwszy oraz Samuel Úria 
(Cantiga De Abrigo), o którym od czasów nagrywania Desfado mówiła, że jest wielkim fanem tego kompozytora. Inni muzycy, z którymi Ana współpracowała po raz pierwszy to Jorge Cruz (Dia Da Folga) z grupy Diabo na Cruz, Edu Mundo (Eu Entrego – piękny duet z Omarą Portundo) i Sara Tavares (którą osobiście też uwielbiam; Não Quero Nem Saber), która napisała muzykę do tekstu Kalafa Espalangi z grupy Buraka Som Sistema. Muzykę do tekstu autorstwa José Eduardo Agualusa pt. Moura napisał angolski artysta Toty Sa'Med. Wśród osób współpracujących przy płycie znalazły się takie, z którymi Ana Moura współpracowała przy różnych projektach od czasu Desfado, i których pojawienie się na tym krążku było jakby naturalną koleją rzeczy. Do tych Artystów należą Márcia Santos (znana po prostu jako Márcia  to ona jest autorką przeboju z Desfado pt. Até Ao Verão; tutaj napisała słowa i muzykę do Desamprao), Miguel Araújo Jorge (Fado Dançado), Pedro da Silva Martins, Luís José Martins (bracia, obaj z grupy Deolinda; pierwszy z nich napisał słowa, a drugi muzykę do Ai Eu) oraz Pedro Abrunhosa, który napisał dwie piosenki (Tens Os Olhos DeDeus i Agora É Que É). Oczywiście na płycie nie zabrakło tradycyjnego fado, reprezentowanego przez takich twórców, jak Manuela de Freitas (słowa utworu Moura Encantada do muzyki Fado Cravo) i Maria do Rosário Pedreira (słowa do Ninharia, utworu z muzyką Fado Carlos Da Maia).

Album Moura został wyprodukowany przez czterokrotnego zdobywcę Grammy, Kanadyjczyka Larry'ego Kleina, znanego ze współpracy z takimi legendami muzyki, jak Joni Mitchel (której utwór Ana Moura nagrała na poprzedniej płycie) czy Herbie Hancock (pojawił się na płycie Desfado 
– patrz wyżej). Ana Moura współpracowała już z producentem przy poprzednim krążku i nikogo nie zdziwiło, że Artyści postanowili kontynuować współpracę – w końcu efekt poprzedniej był powalający.

Wśród muzyków biorących udział w nagraniach także można wyliczyć całą plejadę światowych sław. Na gitarze basowej zagrał Dan Lutz (znany ze współpracy z Lizz Wright i Michaelem Bublé, na gitarach Dean Parks (nagrywał m.in. z Madonną, Steviem Wonderem, Eltonem Johnem czy Dianą Ross), na perkusji Pete Korpela (Robbie Williams, Melody Gardot), na klawiszach Pete Kuzma (Jill Scott, Lizz Wright) oraz dodatkowo na instrumentach perkusyjnych Vinnie Colaiuta (Frank Zappa, Sting).
Udział w nagraniu płyty wzięło też dwóch portugalskich muzyków, którzy regularnie występują z Aną na koncertach (towarzyszyli jej też na ubiegłorocznych występach w Polsce). Na gitarze portugalskiej zagrał Ângelo Freire, a na gitarze klasycznej Pedro Soares. Trzeba przyznać, że skład osób biorących udział w nagraniach brzmi imponująco, słychać to też na płycie. A trzeba jeszcze dodać, że za zmiksowanie nagrań odpowiedzialny był Tim Palmer, który wcześniej miksował nagrania U2, The Cure czy Arctic Monkeys. Album powstał w hollywoodzkim Henson Recording Studios oraz w The Village Studios w Los Angeles, gdzie nagrywają muzycy światowej sławy i najwyższej rangi.

Moura jest niejako kontynuacją Desfado. Oba albumy były nagrywane w USA, oba bardzo wykraczają poza fado jednocześnie nie gubiąc po drodze tego gatunku, a raczej głęboko czerpiąc z oryginalnego nurtu fado do nowoczesnych utworów. Na każdym z nich jest też miejsce na tradycyjne, poruszające i głębokie utwory fado, których Ana Moura jest niekwestionowaną mistrzynią (choć niektórzy, zarówno w Portugalii, jak i w Polsce, zarzucają jej, że nie wywodzi się ze środowiska fado, a tylko do niego niejako wstąpiła – jak widać nie ma to większego znaczenia, a tych zarzucających jest na szczęście mniej). DesfadoMoura pokazują jednak, że jej talent daleko wykracza poza ramy jednego gatunku i Artystka doskonale porusza się po różnych ścieżkach muzycznych kierunków, płynnie przechodząc z jednej do drugiej lub perfekcyjnie łącząc różne gatunki. Te dokonania są też doceniane poza Portugalią, o czym świadczy chociażby fakt, że udało jej się pozyskać tak znakomite nazwiska do stworzenia kolejnej już światowej płyty. Także to, że Desfado wydano na całym świecie, gdzie święciło znaczne sukcesy, zdobywając m.in. pierwsze miejsca na listach world music w USA, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii. W jednym z wywiadów (cytowanym tutaj) Ana Moura mówiła, że nagrywając nową płytę nie chciała się powtarzać. Zależało jej na tym, by się rozwijać muzycznie i by było to słychać na nowym krążku. Chyba jej się to udało 
– poszła o krok dalej, na płycie pojawiły się nowe elementy, inaczej brzmią utwory. Pojawiły się organy Hammonda, których na poprzednich płytach nie było. W jednym z utworów wokalistka śpiewa, że fado można śpiewać i płakać, ale można też tańczyć. I taka jest ta płyta. A w jej centrum jest głos Any, mocny, charakterystyczny, trochę czarny, jakby z lekką rozpoznawalną chrypką, wokół którego wszystko jest zbudowane i zaaranżowane  muzyka, teksty, produkcja. Ana powiedziała też, że płyta odzwierciedla jej afrykańskie dziedzictwo (jej matka pochodzi z Angoli, na płycie znalazło się sporo akcentów afrykańskich – patrz wyżej). Płyta jest fantastyczną mieszanką różnych nurtów, a w centrum tego wszystkiego jest fado.

Ana Moura jest obecnie na wyżynach swojej kariery i mam nadzieję, że jeszcze długo tam pozostanie, sprzedała ponad 300 tysięcy płyt w Portugalii, co w tym kraju jest ogromnym osiągnięciem i zdobyła liczne nagrody, w tym dwie najważniejsze dla fado – Prémio Amália (o jednej z nich pisałem tutaj).
Być może moje zachwyty nie są obiektywne, ale Ana Moura należy do czołówki moich ulubionych portugalskich wokalistek, której dokonania podobają mi się niemal bez wyjątku, także ostatnia płyta bardzo przypadła mi do gustu – nie pozostaje mi nic innego, niż zachwalać i polecać :)

W wielu wywiadach pytano Anę Mourę o presję, jaką musi odczuwać po sukcesie Desfado, o to że nowa płyta musi być przynajmniej tak samo dobra, a sama wokalistka konkurencyjna na rozwijającym się rynku fado. Ana odpowiadała że oczywiście cieszy się z sukcesów poprzedniej płyty, popularności na listach przebojów i sprzedaży i tak samo będzie się cieszyć z sukcesów Moury. Nie jest to jednak jej priorytetem, bo tworzy muzykę taką jaką czuje i która jest gdzieś w niej, a jednocześnie stara się, by była na wysokim poziomie i satysfakcją jest to, że tak wielu ludzi to docenia i czuje podobnie jak ona i identyfikuje się z tym, co chce przekazać swoimi utworami. A czy płyta powtórzy sukces Desfado przekonamy się za jakiś czas, na razie wszystko wskazuje na to, że tak. Tymczasem dla nas słuchaczy ważne jest to,czy nam się płyta podoba, i czy chcemy by nam towarzyszyła w codziennych muzycznych podróżach. Ja chcę. Liczę też, że w końcu uda mi się pójść na koncert Any Moury, i że nowy materiał na żywo będzie brzmiał tak samo dobrze jak na płycie (trasa koncertowa Artystki dostępna jest na jej stronie internetowej tutaj, na razie jednak nie ma na niej żadnego polskiego miasta). 


Ana Moura Moura
Universal Music Portugal 2015


Poniższy utwór, Dia De Folga, był pierwszym singlem z płyty Moura.



Ana Moura (źródło zdjęcia tutaj)
Okładka płyty Moura autorstwa Ignasi

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Portugalskie lektury na drugą połowę wakacji, czyli polecam książki, które niedawno czytałem + KONKURS

Wakacje w pełni, a oprócz wojaży to także dodatkowy czas na czytanie. Dla niektórych może to także czytanie w trakcie PODRÓŻY, bo na pewno są wśród Was tacy, którzy czytają zawsze i wszędzie i bez książki nie ruszają się z domu, jak piszący te słowa. Niektóre z opisanych poniżej książek czytałem na początku roku, a więc już jakiś czas temu, inne z kolei skończyłem przed kilkoma dniami, więc jestem w miarę na bieżąco jednak pisząc tego posta posługuję się opisami, a zwłaszcza komentarzami czytelników z portalu lubimyczytac.pl, który bardzo lubię i na którym mam konto, a opinie innych czytelników często pozwalają mi zweryfikować moje opinie o książce, przypomnieć zapomniane szczegóły albo zwyczajnie zrozumieć niejasne sytuacje opisane na przeczytanych stronach. Pewnie większość z prezentowanych poniżej książek już czytaliście, ale może się zdarzy, że podsunę komuś idealną lekturę na drugą połowę lata. Dodatkowo, dzięki uprzejmości Domu Wydawniczego Rebis ogłaszam konkurs, w któ

25 kwietnia 1974 - Rewolucja Goździków w sztuce ulicznej dzisiejszej Lizbony i wiecznie żywa pieśń Zeci Afonsa "Grândola, Vila Morena"

Źródło zdjęcia tutaj 25 kwietnia obchodzony jest w Portugalii jako rocznica Rewolucji Goździków – w tym roku już 41. W skrócie można powiedzieć, że był to wojskowy zamach stanu, który doprowadził do obalenia w Portugalii dyktatury Marcelo Cayetano (następcy Antónia Salazara). Nazwa, całkiem przyjemna dla ucha, pochodzi stąd, że żołnierzom wtykano w lufy karabinów właśnie goździki, a całe wydarzenie przebiegło niemal bezkrwawo – zginęły cztery osoby (z rąk tajnej policji DGS – Generalna Dyrekcja Bezpieczeństwa, dawna PIDE – Policja Międzynarodowa i Ochrony Państwa, podczas oblężenia jej siedziby). Następstwem tych wydarzeń była też dekolonizacja portugalskich terytoriów w Afryce i Azji oraz rozpoczęcie procesu demokratyzacji systemu politycznego Portugalii, w której od 1945 r. istniała dyktatura wprowadzona przez Antónia Salazara. Zaczęło się od tego, że 25 kwietnia tuż po północy lizbońska rozgłośnia radiowa Rinasenza nadała zakazaną przez cenzurę pieśń Grândola, Vila Morena

Mariola Landowska - polska malarka w Portugalii (i jej wystawa Mundo Colorido w Open Gallery Moniki Krupowicz w Szczecinie)

Pracownia Marioli Landowskiej w Paço de Arcos Mariola Landowska jest polską malarką mieszkającą i pracującą w Portugalii. Moja historia z twórczością Artystki to jedna z (moich) lizbońskich historii. Pewnego razu, oglądając piękne obrazy i kafle w galerii (której nazwy niestety nie pamiętam) pani z obsługi zapytała mnie, skąd jestem. Gdy usłyszała, że z Polski zapytała, czy znam twórczość Marioli Landowskiej, bo obraz który przed chwilą oglądałem to właśnie jej praca. Gdy przyszedłem do galerii następnego dnia, żeby kupić upatrzony wcześniej kafelek, pani już wiedziała że za kilka dni (bodajże 12 czerwca ubiegłego roku) miał być wernisaż wystawy prac Marioli Landowskiej Mona Lisa i inne w galerii CNAP, na który zresztą mnie zapraszała. Data wernisażu była jednak dniem mojego wylotu z Lizbony do Polski. Po powrocie oczywiście zapoznałem się z twórczością tej znakomitej (teraz już to wiem) malarki, odnalazłem jej profil na Facebooku oraz stronę internetową. Wiele obrazów, które og