26 listopada w grudziądzkim Centrum Kultury Teatr odbył się już IV Festiwal Fado. Twórcami i organizatorami tego wyjątkowego wydarzenia jest trójka pasjonatów Portugalii: Tomasz Bąkowski, Wojciech Litwiński i Jolanta Padzik ze Stowarzyszenia Fado. W tym roku do Grudziądza przyjechali najznakomitsi artyści: Rodrigo Costa Felix, Fábia Rebordão, Marco Rodrigues i Nancy Vieira.
Grudziądz kilka lat temu stał się
małą Portugalią za sprawą pewnej kawiarni. Bowiem na co dzień, w Fado Cafe przy
ul. Reja 3, można rozkoszować się zarówno pyszną kawą z ciasteczkowymi lodami z
makiem, jak i posłuchać fado, które sączy się z głośnika, dając choć chwilowe
ukojenie tym, którzy czują saudade...
Jednakże muzyka z głośnika w żaden sposób nie może się równać z fado śpiewanym
na żywo, tuż przy publiczności, tak jak się to dzieje w Lizbonie. I stąd
zapewne wziął się pomysł zorganizowania w 2017 r. pierwszego (i jedynego) polskiego
festiwalu fado, bo Grudziądz ma moc – moc tworzenia wspaniałych wydarzeń. O
randze tego festiwalu świadczy także obecność na widowni ambasadora Portugalii Luísa
Cabaço oraz prezydenta Grudziądza Macieja Glamowskiego.
Galę jak zawsze poprowadził Marcin
Kydryński, który stworzył prawdziwie „siestową” atmosferę w Teatrze, opowiadając
o artystach i fado, którego słuchał na Alfamie w Lizbonie.
Tęsknota za Portugalią i dobrą
muzyką przyciągnęła sporą publiczność. Sala teatru była wypełniona całkowicie,
do czego nawiązał Rodrigo Costa Felix: jeśli fadista śpiewa przy pełnej sali,
to „zadanie jest wykonane” – powiedział po zaśpiewaniu pierwszego utworu.
Fábia Rebordão i Marco Rodrigues
zaśpiewali część swoich utworów całkowicie bez nagłośnienia, tylko przy
akompaniamencie instrumentów, aby pokazać publiczności (jeśli ktoś jeszcze nie
był w Lizbonie), jak się śpiewa w lizbońskich domach fado, czyli blisko
publiczności i „bez prądu”.
Marco Rodrigues po swoim występie zaprosił na scenę Rodrigo i
Fábię oraz oświadczył, że teraz zaśpiewają nowy utwór, który stał się hymnem
Lizbony. Oczywiście był to żart, bo we trójkę zaśpiewali utwór Lisboa Menina e Moça, który pierwotnie wydany został
w 2008 r., a teraz, po śmierci Carlosa do Carmo w styczniu 2021 r., stał się
oficjalnym hymnem Lizbony. Jak oświadczył Fernando Medina, prezydent Câmara
Municipal de Lisboa, jest to najlepszy sposób, w jaki miasto może oddać hołd legendarnemu
Carlosowi do Carmo.
Na koniec popłynęły kojące rytmy z
Cabo Verde w wykonaniu Nancy Vieiry, która bardzo się cieszyła, że drugi raz w
tym roku przyjechała do Polski. Nawet awaria sprzętu nie była w stanie zepsuć
świetnego występu, ani dobrej zabawy. Kompozycja kwiatowa, ułożona na skraju
sceny, szybko została rozmontowana przez publiczność i w postaci pojedynczych
kwiatków poszybowała w stronę artystki. Atmosfera występu była iście
festiwalowa, bo tańcom pod sceną nie było końca. Dobra energia porwała pod
scenę też Nancy, gdzie sama zeszła zatańczyć.
W przyszłym roku w dniach 1–2 lipca
odbędzie się V Festiwal Fado, który potrwa już dwa dni. A więc – jak śpiewała
Fabia – quem vai ao fado?
Komentarze
Prześlij komentarz