Londyn, poniedziałkowy spacer po stolicy Wielkiej Brytanii, kilka
godzin przed koncertem. Przemierzając ulice tego intrygującego miasta
zastanawiam się, jakie utwory usłyszę wieczorem na koncercie. Wszędzie kładą
się dywany żonkili, nieśmiało kwitną pierwsze magnolie – może więc Primavera?
Nad głowami ciemne deszczowe chmury – w Londynie to niemal codzienność, ale
czyżby dziś zapowiedź utworu Chuva? Jednocześnie tęsknię do Alfamy, gdzie na
pewno nie pada – większe prawdopodobieństwo, że usłyszę jakąś gitarę albo inne
dźwięki tęsknego fado. Od razu przychodzą mi na myśl dwa utwory – O Silêncio da
Guitarra i Vielas de Alfama… Ale, ale… już wieczorem zapowiada się uczta fado,
być może z wymienionymi utworami, tymczasem zostało jeszcze parę chwil na
rozkoszowanie się Londynem.
(źródło zdjęcia tutaj) |
Koncert, zaplanowany na godz. 19.30, rozpoczyna się z lekkim
opóźnieniem. Jednak na scenę, zamiast spodziewanej Marizy wychodzi… Simon
Broughton – przyjaciel Artystki i jednocześnie reżyser filmu Mariza – Fado
(polski tytuł Mariza i dzieje fado, można go zobaczyć tutaj). Krótko opowiada o
Marizie, początkach jej kariery i ich przyjaźni oraz o filmie. Mówi też, że
program występu przewiduje 90 minut muzyki fado. Zapowiada się nieźle. Jeszcze
przed koncertem wszędzie słychać rozmowy po portugalsku, ale gdy na scenę wchodzi
gwiazda wieczoru i przemawia w swoim ojczystym języku okazuje się, że na sali
jest co najmniej połowa, a może nawet dwie trzecie jej rodaków, którzy
przebywając na emigracji, stęsknieni przeżyć związanych z portugalską kulturą,
tłumnie przybyli do Barbicanu, wcześniej w błyskawicznym tempie wykupując
bilety („rozeszły” się jeszcze w grudniu).
Mariza zazwyczaj ubiera się na występy w długie szykowne
kreacje, tak było i tym razem – na scenę wkroczyła w czerwonej zwiewnej
sukni, co widać na zdjęciach. Wybrzmiewają pierwsze dźwięki gitary portugalskiej,
później dołącza do niej klasyczna i basowa, a zaraz po nich Mariza rozpoczyna
koncert pięknym utworem Promote, Jura pochodzącym z płyty Fado Tradicional
(2010). A potem posypały się największe przeboje, o ile można tak powiedzieć o
utworach fado. Nie zabrakło wspomnianego wcześniej Chuva (Fado Em Mim, 2011) –
wybrzmiało jako czwarty utwór, Primavera było w dalszej kolejności. Nie
zabrakło Meo Fado Meo, Transparente (Mariza, 2005), Fado Curvo, Primavera, Retrato (Fado
Curvo, 2003), było też Loucura, Poetas, Terra d'Água, Oiça Lá Ó Senhor Vinho, O
Gente Da Minha Terra, Barco Negro (Fado Em Mim, 2001), Beijo de Saudade –
wykonane tylko przy akompaniamencie perkusji (Terra, 2008), Boa Noite Solidão,
Rosa da Madragoa (Fado Tradicional) i wiele innych.
Przy utworze Rosa Branca (Terra, 2008) Mariza postanowiła zaprosić
do śpiewania publiczność. Próby nauki nieportugalskojęzycznej publiczności
dwóch wersów piosenki trwały dobrych parę minut, jednak zakończyły się sukcesem
i po chwili cała sala wyśpiewała „Colha a rosa Branca / Ponha a rosa ao peito”,
co sprawiło Artystce nieukrywaną radość (tutaj krótki filmik).
W ogóle przez cały wieczór gwiazda miała świetny kontakt z publicznością, który miał dosłowną kulminację podczas ostatniego utworu. Mariza zeszła wówczas ze sceny i uścisnęła dłonie chyba ze stu fanom z pierwszych rzędów, oferując im prywatne Obrigado.
W ogóle przez cały wieczór gwiazda miała świetny kontakt z publicznością, który miał dosłowną kulminację podczas ostatniego utworu. Mariza zeszła wówczas ze sceny i uścisnęła dłonie chyba ze stu fanom z pierwszych rzędów, oferując im prywatne Obrigado.
Jednak zanim ostatnia piosenka – jeszcze trochę się działo.
Należy zaznaczyć, że występy Marizy znacząco odbiegają od tradycyjnych wykonań
muzyki fado. Widoczne na pierwszy rzut oka innowacje to gitara basowa (na
której w Londynie grał Yami) i perkusja (tradycyjnie są tylko gitara klasyczna i gitara
portugalska). A sama Mariza pląsa po scenie (pozwalam sobie tutaj użyć
określenia, które stosuje w takich sytuacjach Marcin Kydryński, co słuchacze
jego trójkowej audycji zdążyli zapewne zauważyć), podryguje i wykonuje inne
taneczne kroki. W tradycyjnym fado artystka stoi pomiędzy gitarzystami,
nieznacznie z tyłu, często na ramieniu jednego z nich trzymając rękę. Jednak Mariza
jest świetna w tym co robi, jest Artystką najwyższej klasy, co zresztą
pozwoliło jej usłyszeć od swoich rodaków przybyłych do barbicanu „Ó Fadista” (co
oznacza uznanie u słuchaczy, mające wielkie znaczenie podczas tradycyjnych
wykonań tego gatunku, np. d domach fado).
Wykonując utwór Retrato Artystka zdradziła, że robi to po
raz ostatni (mam nadzieję, że jednak zmieni zdanie), oraz że londyński koncert
jest jednym z ostatnich z tym programem. Mariza przygotowuje właśnie nową płytę,
która okaże się jesienią i będzie nagrana w innym stylu – na płycie mają się
znaleźć nowe wersje tradycyjnych utworów fado (dosłownie: „with a different koncept”)
i kolejne koncerty będą miały inny program niż dotychczasowy. Jest więc szansa,
że słuchacze gdańskiego Siesta Festivalu będą mieli okazję usłyszeć go jako
jedni z pierwszych. Podczas londyńskiego koncertu pojawił się jeden nowy utwór
(brzmiący mi jakoś znajomo) – początkowo miało go nie być, jednak Simonowi
Broughtonowi udało się namówić wokalistkę by zaśpiewała coś z przygotowywanej płyty.
Wśród wykonywanych utworów, których było ponad dwadzieścia,
i których tytułów nie byłem w stanie zapamiętać, była też piosenka É Ou Náo É
z ostatniej płyty Best of (2014), a także cover Elvisa Presleya Can't Help
Falling in Love, który Artystka często śpiewa podczas bisów. Bisy trwały
zresztą ponad pół godziny, a na sam koniec pojawił się jeszcze raz utwór
Primavera, wykonany wspólnie z zachwyconą publicznością. Koncert zakończył się kilka minut przed godz. 22.00.
Mariza była formalna, a jednocześnie spontaniczna – władcza i
zarazem zabawna portugalska diva – jak napisał The Times (tutaj),
która jest teraz matką dla swojego syna, wykonującą codzienne prace domowe, o
czym kilka razy wspominała podczas występu. Wyjawiła też, że dziś jest
szczęśliwsza niż jeszcze trzy lata temu, a jej życie diametralnie zmieniło się
od czasu wydania płyty Fado Tradicional. Przede wszystkim urodziła dziecko, a
potem wyszła za mąż. „Dokładnie w tej kolejności”. To wszystko jednak nie przeszkadza jej w byciu jedną z największych współczesnych gwiazd fado, o czym słuchacze przekonują się podczas kolejnych koncertów,takteżbyło w loncyńskim Barbican Centre.
Ó Fadista!
Ó Fadista!
Mariza na scenie (źródło zdjęcia tutaj) |
Mariza podczas londyńskiego występu (źródło zdjęcia tutaj) |
Mariza i Simon Broughton po koncercie (źródło zdjęcia tutaj) |
Zdjęcie, które Mariza opublikowała na swoim Facebooku tuż przed wyjściem na scenę (źródło tutaj) |
Londyn, City |
Londyn, Notting Hill |
Komentarze
Prześlij komentarz